Politico informuje, że w środę dyplomaci Francji i Polski starli się w sprawie planu zakupu amunicji dla Ukrainy. Od tygodni Unia Europejska nie jest w stanie wypracować jednolitego stanowiska, a spór toczy się o to, czy pociski dla Kijowa będzie można kupować również od producentów spoza Wspólnoty.

W trakcie środowych rozmów, dyplomaci próbowali przełamać impas w sprawie zakupu amunicji dla Ukrainy. Bezskutecznie. Plan zakłada, że kraje Unii Europejskiej mają wspólnie zebrać pieniądze, by dostarczyć walczącej Ukrainie w ciągu następnych 12 miesięcy około 1 miliona pocisków.

O ile przywództwo UE zaaprobowało wstępny plan i wygospodarowano nawet 2 miliardy euro na jego realizację - diabeł, jak zwykle tkwi w szczegółach. Choć osiągnięto porozumienie w sprawie wydania Kijowowi amunicji z europejskich zapasów, osią sporu są kwestie kontraktów i tego, jak wydatkować 1 miliard euro na produkcję nowych pocisków, czy ograniczyć kontrakty tylko do producentów unijnych, czy też umożliwić firmom z krajów takich jak USA i Wielka Brytania możliwość uczestniczenia w inicjatywie.

Francja przewodzi grupie państw, która domaga się, by produkcja amunicji dla Ukrainy pozostała wewnętrzną sprawą Wspólnoty. Jak twierdzi Politico powołując się na dyplomatów biorących udział w spotkaniu, środa przyniosła w tej sprawie jedynie wzrost frustracji.

Przedstawiciel Francji miał oskarżyć stronę polską o to, że stara się przerzucać na Paryż winę za niepowodzenie negocjacji. Francuzi utrzymują, że ich stanowisko, jest czysto pragmatyczne i dowiedli już swojej dobrej woli, gdy zgodzili się na przeznaczenie 1 miliarda euro na zwrot kosztów za wcześniejsze dostawy amunicji.

Polska odpowiedziała, że Francja robi wszystko, by utrudniać negocjacje. Warszawie zależy na jak najszybszym dostarczeniu amunicji Ukrainie i uważa, że ograniczanie produkcji tylko do krajów UE znacznie spowolni proces. W końcu, spór postanowiło rozwiązać przedstawicielstwo szwedzkie (Szwecja sprawuje obecnie prezydenturę w NATO) i zaproponowało kompromis i zaktualizowany tekst umowy. Tu jednak pojawił się problem. Amerykański portal donosi, że w tekście umowy oferowanej przez Szwedów zawarto zapis o ograniczeniu kontraktów do "producentów z Unii Europejskiej i Norwegii". W dokumencie umieszczono jednak linijkę stwierdzającą, że "dyrektywa nie powinna stanowić precedensu". 

Propozycja Szwecji nie spotkała się ze szczególnie entuzjastycznym przyjęciem. Zarzuca się jej, że jest zbyt zbliżona do francuskiej, a także to, że nie tylko nie rozwiewa wątpliwości, ale wprowadza kolejne dotyczące tego, którzy z producentów czy podwykonawców powinni zostać zakontraktowani.

Jeden z dyplomatów, który rozmawiał z Politico nie traci jednak nadziei i twierdzi, że "Mamy dobre podstawy do osiągnięcia porozumienia". Kolejny rozmówca portalu ma jednak nieco inne zdanie: Rozmowy wróciły do tego punktu, w którym się rozpoczęły. Chodzi o odpowiedź na to, co zamierzamy uznać za priorytetowe: szybkość dostarczania, czy europejski przemysł. 

Rozmowy w sprawie zakupu amunicji dla Ukrainy będą kontynuowane najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu. To oznacza jednak, że ministrowie spraw zagranicznych nie będą dysponować gotowym rozwiązaniem, gdy spotkają się w poniedziałek w Luksemburgu, by rozmawiać na temat wojny w Ukrainie.