Ministrowie spraw zagranicznych państw członkowskich Unii Europejskiej nie mają wątpliwości, że potrzebne są kolejne sankcje wobec Rosji. Wydaje się jednak, że hamulcowym w tej kwestii są Węgry, co zasugerował Radosław Sikorski. "Mamy jeden kraj, Węgry, który nie ma tej jasności moralnej, którą my mamy dzięki takim atakom Władimira Putina" - powiedział minister spraw zagranicznych.
- W Luksemburgu zorganizowano spotkanie szefów dyplomacji państw członkowskich UE, podczas którego rozmawiano m.in. o kolejnym pakiecie sankcji wobec Rosji.
- Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zasugerował, że hamulcowym w tej kwestii są Węgry. Krytyczne wobec Budapesztu słowa szefa polskiego MSZ znajdziesz w poniższym artykule.
W poniedziałek w Luksemburgu odbyło się spotkanie szefów dyplomacji państw członkowskich Unii Europejskiej. Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował w rozmowie z dziennikarzami, że podczas spotkania rozmawiano o potrzebie nałożenia kolejnych sankcji na Rosję po jej ostatnich atakach na Ukrainę.
Zapytany o perspektywy nałożenia kolejnego, 17. już pakietu sankcji na Kreml, szef MSZ odparł, że ta kwestia pojawiała się w wypowiedziach wielu jego odpowiedników. Ale wiemy, że mamy jeden kraj, Węgry, który nie ma tej jasności moralnej, którą my mamy dzięki takim atakom Putina. (Putin) mówi o pokoju, a bombarduje cywilów, zabija dzieci. Ofiara godzi się na zawieszenie broni, a on (Putin - przyp. red.) albo eskaluje warunki, albo eskaluje ataki. To daje nam jasność moralną, ale zdaje się, że nie wszystkie kraje kierują się takimi zasadami - podkreślił.
Szef polskiej dyplomacji na spotkaniu ponownie zaapelował do Węgier o wycofanie się z weta w sprawie uruchomienia prawie 7 mld euro z Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju (EPF), a także o zgodę Budapesztu na otwarcie pierwszego klastra negocjacji unijnych z Ukrainą. Ale to jak grochem o ścianę - przyznał.
Przypomnijmy, od czasu rosyjskiego ataku na Ukrainę w lutym 2022 r. większość środków z EPF miała trafić do krajów członkowskich, które dostarczają broń Kijowowi. Działa to w ten sposób, że państwo dostarcza sprzęt wojskowy i amunicję dla Ukrainy, a potem zwraca się do Brukseli o zwrot poniesionych kosztów. Kolejne transze, zatwierdzane przez kraje członkowskie jednomyślnie, są blokowane przez Węgry.
Na konferencji poruszona została kwestia zamrożonych rosyjskich aktywów w UE i potencjalnego wykorzystania tych środków dla wsparcia Ukrainy. Szef polskiej dyplomacji był pytany, czy Niemcy są coraz bardziej skłonne poprzeć to podejście. Liczę na to, że nowy niemiecki rząd przyjrzy się sprawie i tak jak słyszymy, że może nowy kanclerz wreszcie da Ukrainie rakiety Taurus. Tak, mam nadzieję, że i tu będzie postęp - odpowiedział.
Poinformował też, że czeka na reakcję Stanów Zjednoczonych na ostatnie ataki na Ukrainę. Sekretarz (stanu USA Marco) Rubio na naszym spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Sojuszu Północnoatlantyckiego powiedział jasno, że Stany Zjednoczone nie będą czekały wiecznie na zgodę na zawieszenie broni Putina - zauważył.
Przypomnę, że Stany Zjednoczone zrobiły wiele, aby ułatwić Putinowi taką decyzję. Głosowanie z Rosją w Radzie Bezpieczeństwa, wyjście z procesu ustanawiania specjalnego trybunału, jeśli chodzi o zbrodnie rosyjskie w Ukrainie, rozmowa dwóch przywódców, która dała sporo prestiżu i uwiarygodnienia Putina, chociażby w samej Rosji, czy wstrzymanie na jakiś czas dzielenia się informacjami wywiadowczymi i dostaw do Ukrainy - wymienił.
Zdaniem szefa polskiego MSZ gdyby prezydent Rosji chciał pokoju, to zdecydowałby się na zawieszenie broni i podjęcie poważnych negocjacji. Jak każdy agresor w historii, on mówi, że chce pokoju, przez co rozumie, że jego ofiara ma skapitulować, że oczywiście wolałby osiągnąć swoje cele wojenne bez ponoszenia kosztów. Z tego trzeba wreszcie wyciągnąć wnioski i wniosek jest oczywisty. Tak jak Europa zwiększa swoje poparcie dla Ukrainy, to samo powinny zrobić Stany Zjednoczone - powiedział.