Część niemieckich polityków apeluje o znalezienie dyplomatycznego rozwiązania wojny w Ukrainie. Niektórzy, tak jak premier Saksonii Michael Kretschmer, publicznie wyrażają opinię, że kiedy wojna się skończy, Niemcy powinny ponownie korzystać z gazu z Rosji.

Szef grupy parlamentarnej współrządzącej w Niemczech socjaldemokratycznej partii SPD Rolf Muetzenich wezwał szefową ministerstwa spraw zagranicznych, by zrobiła więcej na rzecz znalezienia dyplomatycznego rozwiązania wojny na Ukrainie. W rozmowie z telewizją ZDF Muetzenich powołał się na sondaże opinii publicznej, według których 60 proc. Niemców chce więcej inicjatyw dyplomatycznych, i zwrócił uwagę, że to Baerbock "jest w tej chwili najwyższym rangą dyplomatą w Niemczech".

Premier Saksonii Michael Kretschmer z chadeckiej CDU również jest za zwiększeniem wysiłków dyplomatycznych. Aby zakończyć wojnę, Niemcy powinny przyłączyć się do innych krajów w dążeniu do wynegocjowania rozwiązania - powiedział gazecie "Bild am Sonntag". "Potrzebny jest teraz wspólny wysiłek dyplomatyczny ze strony UE, USA, Chin, Indii i Japonii. Ta wojna musi zostać przerwana" - dodał.

Powrót do zakupów gazu w Rosji

Kretschmer opowiedział się też za ewentualnym wznowieniem dostaw gazu z Rosji po zakończeniu wojny. "Potrzebujemy długoterminowych kontraktów na dostawy gazu skroplonego z USA, Kataru i innych krajów arabskich. Ponadto musimy wreszcie zagospodarować nasz własny gaz ziemny na Morzu Północnym. A kiedy wojna się skończy, powinniśmy również ponownie korzystać z gazu z Rosji" - przekonywał chadek.

Zapytany, czy spodziewa się naprawy uszkodzonego gazociągu Nord Stream 1, stwierdził: "Będziemy potrzebować gazu z rurociągów, a jest to możliwe tylko w przypadku, gdy gazociągi są sprawne".

Dietmar Bartsch, lider frakcji parlamentarnej Lewicy, również wyraził otwartość na ponowne przyjmowanie przez Niemcy dostaw gazu z Rosji. Bartsch powiedział gazetom grupy medialnej Funke: "Oczywiście będzie czas po Putinie, wtedy rozmowy o dostawach gazu z Rosji również mogą stać się znowu możliwe".