Doradca ukraińskiego prezydenta Mychajło Podoliak stwierdził w czasie spotkania z dziennikarzami, że Roman Abramowicz jest „bardzo skutecznym mediatorem między Ukrainą i Rosją” – pisze portal Ukrinform.

Jest niezwykle skutecznym mediatorem. To oznacza, że częściowo moderuje proces negocjacyjny, aby nie było nieporozumień na początku rozmów - ­stwierdził Podoliak, który jest jednym z najbliższych współpracowników prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.

Odniósł się on też do potencjalnej próby otrucia Abramowicza, o której informował Wall Street Journal i Bellingcat. Stwierdził, że takie informacje mogą wywierać presję na uczestników negocjacji i uniemożliwiać im koncentrowanie się na istocie rozmów.

Do incydentu miało dojść 3 marca

Według WSJ, Abramowicz miał razem z dwoma członkami ukraińskiego zespołu, w tym z posłem Rustemem Umerowem, pośredniczyć w nieformalnych rozmowach pokojowych między Ukrainą a Rosją zorganizowanych na początku marca. Wiadomo, że Abramowicz i ukraińscy negocjatorzy podróżowali między Kijowem a Lwowem, a także innymi miejscami, gdzie toczyły się negocjacje.

Bellingcat informuje z kolei, że do incydentu doszło w nocy 3 marca. Portal twierdzi, że tego dnia w Kijowie odbywały się nieformalne negocjacje ukraińsko-rosyjskie z udziałem Abramowicza, jego wspólnika Dawida Dawidowicza i członków ukraińskiej delegacji. Trzej członkowie zespołu negocjacyjnego, w tym rosyjski oligarcha, mieli wrócić do mieszkania w Kijowie późnym wieczorem i jeszcze tej samej nocy odczuć pierwsze objawy. Były to zaczerwienienie oczu i bolesne łzawienie, łuszczenie skóry na rękach i twarzy. Objawy miały stopniowo ustępować w ciągu tygodnia. 

Portal pisze, że mężczyźni na kilka godzin przed pojawieniem się pierwszych objawów jedli tylko czekoladę i pili wodę. Czwarty członek zespołu, który pił i jadł dokładnie to samo, miał nie odczuwać żadnych symptomów.