Rosjanie kontynuują ofensywę na wschodzie Ukrainy, największą aktywność zanotowano w okolicach Słobożańska i Doniecka. Ukraińskim siłom zbrojnym udało się jednak odbić cztery osady obwodu charkowskiego. W Mariupolu wciąż trwa ostrzał zakładów metalurgicznych Azowstal, gdzie ukrywają się ukraińscy bojownicy. Według doradcy mera miasta, w kombinacie są jeszcze cywile, którym nie udało się ewakuować. Amerykański wywiad nie wyklucza, że Rosja ma większe ambicje niż opanowanie Donbasu i chce zbudować tzw. most lądowy do Naddniestrza, nieuznawanej republiki leżącej w granicach Mołdawii. Zebraliśmy dla was najważniejsze informacje z 76. dnia rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

Rosjanie prowadzą ofensywę, Ukraińcy odbili cztery miejscowości

Rosjanie zwiększają tempo ofensywy na wschodzie Ukrainy. Według Kijowa, największą aktywność odnotowano w rejonie Słobożańska i Doniecka. Rosjanie ostrzeliwują także obszary przygraniczne w obwodzie czernihowskim.

Wojskom ukraińskim udało się wyzwolić spod okupacji cztery osady obwodu charkowskiego: Czerkaskie Tyszki, Ruskie Tyszki, Rubiżne i Bajrak.

W kierunku Iziumia Rosjanie przygotowują się do ofensywy: uzupełniają zapasy amunicji, naprawiają sprzęty oraz prowadzą rozeznanie lotnicze.

Gubernator obwodu charkowskiego Ołeh Sinehubow przekazał, że pod gruzami budynku zniszczonego w Iziumiu przez Rosjan znaleziono ciała 44 osób.

W Mariupolu Rosjanie koncentrują się na blokowaniu i próbie zniszczenia ukraińskich pododdziałów w zakładach Azowstal. Podejmowali także działania szturmowe przy wsparciu artylerii i czołgów. Według doradcy mera Mariupola Petra Andriuszczenki, na terenie kombinatu przebywa jeszcze co najmniej 100 cywilów.

Według ukraińskiego sztabu w związku z dużymi stratami w obwodzie charkowskim część rosyjskich pododdziałów wycofano na terytorium Rosji w okolice Biełgorodu.

W wyniku ostrzału zniszczony został gazociąg przesyłowy w Siewierodoniecku, odcinając miasto od gazu.

Rosjanie wywożą ukraińskie zbiory

Wojna w Ukrainie wywołała poważne niepokoje o sytuację żywnościową świata. Rosja i Ukraina odpowiadają bowiem za prawie 1/3 światowego eksportu pszenicy.

Według ukraińskiego wywiadu, Rosjanie kradną zboże z Ukrainy, a następnie przemycają je do krajów Bliskiego Wschodu, najprawdopodobniej do zaprzyjaźnionej z Moskwą Syrii.

Wywiad wskazuje, że ciężarówkami pod eskortą rosyjskiego wojska wywożono np. zboże z Enerhodaru. Dostarczano je najprawdopodobniej na Krym, skąd transportowano je statkami na południe.

Według Ukraińców na Krym wywożone są także ogromne ilości skradzionych warzyw - buraków, ziemniaków i kapusty.

Amerykański wywiad: Rosja może rozszerzyć inwazję

Szefowa amerykańskiego Wywiadu Narodowego Avril Haines przekazała, że Rosja może wkrótce zdecydować się na radykalne kroki w związku z brakiem znaczących sukcesów w Ukrainie.

Zdaniem Haines, nie jest wykluczone, że Rosja rozszerzy swoją działalność poza Donbas. Celem Moskwy może być utworzenie "mostu lądowego" z Naddniestrzem, separatystycznym regionem Mołdawii, zależnym od Rosji.

Sytuacja w Naddniestrzu jest niespokojna od początku maja. Doszło do ataku granatnikiem w Tyraspolu oraz kilku eksplozji w pobliżu wojskowych obiektów. Według Kiszyniowa i Kijowa, separatystyczna nieuznawana republika razem z Rosjanami przygotowuje prowokację, by mieć pretekst do wciągnięcia regionu w konflikt.

Żołnierz z Mariupola dla RMF FM: Zawsze jesteśmy gotowi do boju, tak nas wychowano

Mychajło, ukraiński żołnierz, który walczył w oblężonym przez Rosjan Mariupolu, spotkał się z dziennikarzami RMF FM Markiem Wiosło i Mateuszem Chłystunem. Przebywający w szpitalu wojskowym w Krakowie mężczyzna opowiedział, gdzie znajdował się w momencie rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, jak wygląda sytuacja w "ostatniej twierdzy" Ukraińców w Mariupolu, czyli zakładach metalurgicznych Azowstal, oraz czy planuje wrócić do ojczyzny.

Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego. Tego dnia Mychajło razem z oddziałem znajdowali się blisko Mariupola. Trafili tam w ramach rotacji. Pytany o to, czy spodziewał się wybuchu wojny, odpowiedział: Wprost o tym nie wiedzieliśmy. Nikt nam tego nie zakomunikował, ale domyślaliśmy się, co będzie, też oglądamy wiadomości. Na logikę było jasne, że tak się stanie. Przewidywaliśmy, że to nastąpi. Przygotowywaliśmy się, gromadziliśmy zapasy też dla siebie.

Mychajło powiedział, że dowództwo nie informowało żołnierzy o ryzyku rosyjskiego ataku i konieczności przygotowań do wojny. Dodał, że zbrojne działania na terenach wschodniej Ukrainy trwają od 2014 roku. Podkreślił, że "wyzwoliciele" - jak określają się rosyjscy żołnierze - zapowiadali poprawienie sytuacji w Ukrainie, a pogarszają ją i zostawiają za sobą ruiny.

Dowództwo w ciągu kilku dni powiedziało, że możliwy będzie przełom, że trzeba być w gotowości w razie alarmu. Mówili, że jeśli będzie alarm, musimy ruszać do boju. Ale my byliśmy i cały czas jesteśmy gotowi do boju. Zwłaszcza moja brygada. Zawsze ruszaliśmy do boju i dalej będziemy to robić. Niektórzy z nas znaleźli się w niewoli, inni do tej pory są w Azowstalu, kolejni są ranni, bez rąk, bez nóg, ale nadal jesteśmy gotowi walczyć - zapewniał Mychajło.