​Bank centralny Rosji obniżył główną stopę procentową o 150 punktów bazowych, do 9,5 proc. Tym samym stopy wróciły do poziomu sprzed inwazji na Ukrainę. Decyzja ta związana jest z mocnym spowolnieniem inflacji.

Po rozpoczęciu się rosyjskiej inwazji na Ukrainę w lutym bank centralny podniósł stopy procentowe z 9,5 proc. do 20 proc. Resort finansów z kolei wprowadził ścisłą kontrolę przepływu kapitału, np. eksporterzy musieli wymieniać większość uzyskiwanych walut zagranicznych na ruble. Gospodarkę wspierał także napływ petrodolarów. To wszystko doprowadziło do tego, że rubel zaczął wyraźnie się umacniać.

Według Bloomberga szefowa banku centralnego Elwira Nabullina była naciskana na to, by szybciej obniżyć stopy procentowe. Odmówiła jednak, choć wiedziała, że może to zaszkodzić budżetowi. Wszystko dlatego, by jak najszybciej ustabilizować inflację.

Od kwietnia Rosja zaczęła jednak obniżać stopy procentowe. Najpierw do 17 proc, potem do 14 proc., a ostatnio - do 11 proc. Teraz przywrócono je do poziomu sprzed inwazji - 9,5 proc.

Bank Rosji tłumaczy swoją decyzję inflacją. Po początkowym wzroście dynamika cen zaczęła się uspokajać. Dane Rosstatu wskazują, że inflacja tygodniowa jest albo zerowa, albo ceny nawet spadają. Według władz pieniężnych wpływ na to ma silny rubel oraz "wyczerpanie skutków wzrostu popytu konsumpcyjnego" z czasów, gdy Rosjanie masowo wykupywali produkty, gdyż obawiali się braków.

Władze spodziewają się, że do końca roku inflacja będzie kształtowała się na poziomie 14-17 proc. Wcześniej zakładano przedział 18-23 proc. Wskaźnik będzie jednak zależał od możliwości substytucji produktów importowanych oraz odbudowy samego importu, który znacząco spadł. Otritie Research szacuje, że w kwietniu import zagranicznych do Rosji mógł spaść nawet o ponad 80 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem.

Ekonomiści banku centralnego przewidują także, że spadek PKB ma wynieść mniej niż 8-10 proc.

Instytucja zaznacza także, że choć ryzyka proinflacyjne maleją, to pozostają wysokie. Możliwe jest bowiem dalsze zaostrzenie sankcji, co może doprowadzić do większego spadku aktywności gospodarczej. Kluczowe są także ograniczenia podażowe - producenci powolnie odbudowują zapasy, niektórych istotnych produktów nie mogą w ogóle sprowadzić w związku z sankcjami.

Choć nie podkreślono tego w komunikacie, to władze pieniężne obawiają się, że dotychczasowa restrykcyjna polityka może szybko wygaszać aktywność gospodarczą. Pod koniec maja Nabiullina wskazywała, że spowolniła akcja kredytowa i wzrosła chęć do oszczędzania.