Przed sądem w Białymstoku zaczął się proces młodego mężczyzny, oskarżonego o to, że w prowadzonym przez niego sklepie z dopalaczami sprzedawane były produkty zawierające środki odurzające.

Oskarżony nie przyznaje się do zarzutu. Twierdzi, że o zakazanych substancjach nic nie wiedział i był przekonany, że to co sprzedawał, było legalne. Tłumaczył, że opierał się na oświadczeniach dostawcy i dostarczanych przez niego ekspertyzach laboratoryjnych. Zapewniał również, że gdyby wiedział, że sprzedaje zakazane produkty, zrezygnowałby z działalności.

Prokurator domaga się dla mężczyzny dwóch lat więzienia. Jego obrońca chce uniewinnienia klienta. W mowie końcowej podkreślał, że oskarżony nie miał świadomości, że sprzedaje nielegalne substancje.