Pierwszy w Polsce proces wytoczony właścicielowi sklepu z dopalaczami ma zakończyć się dziś popołudniu. Właściciel stanął przed sądem w Białymstoku. Policyjna kontrola wykazała, że jeden ze sprzedawanych w jego sklepie specyfików zawiera zakazaną substancję, która wchodzi także w skład marihuany. On sam tłumaczył, że nie wiedział, co sprzedaje.

Jego sklep w centrum Białegostoku jest teraz zamknięty. To efekt sobotniej akcji inspekcji sanitarnej. Ale jak się okazuje, choć wszystkie białostockie sklepy z dopalaczami są nieczynne, to szkodliwe środki są wciąż dostępne. Dowód - do szpitala dziecięcego trafiła nastolatka zatruta dopalaczami. Na razie nie wiadomo, skąd je miała.