O godz. 17 duża grupa turystów w końcu wyleciała z Warszawy na Rodos. 160 pechowców prawie pół doby musiało czekać na swój samolot. Powód? Seria awarii kolejnych maszyn czarterowych.

Pasażerowie najbardziej narzekali na informacyjny chaos, bo choć wiadomo było, że samolot zepsuł się wczoraj, i biuro podróży nie ma czym zabrać turystów, to kazano im przyjechać o świcie na lotnisko.

Przychodzi pani i lakonicznie stwierdza - nie polecą państwo, bo samolotu nie ma. I tyle wiemy. Zero jakichkolwiek rozmów, przeprosin - zero informacji - usłyszał nasz reporter na lotnisku.

Turyści zostali zabrani co prawda do hoteli, ale jak mówili - dawno już mieli być na greckiej plaży.

Każdy pobrał sobie urlopy, a spędziliśmy go tak naprawdę dwie ulice od domu, bo jesteśmy z Warszawy. To jest po prostu żenująca sytuacja. Właściwie straciliśmy jeden dzień - narzekali.

Biuro podróży na szczęście zapewnia, że zwróci pieniądze za krótszy pobyt na wakacjach.