Ma 27 lat i w swojej dziedzinie - biegach narciarskich - zdążyła już zdobyć niemal wszystkie największe trofea. Na igrzyskach olimpijskich w Turynie (2006 r.) sięgnęła po brąz. Rok później jako pierwsza Polka wygrała zawody o Puchar Świata (ten wyczyn powtórzyła także w 2008 r.), a na Mistrzostwach Świata w Libercu (2009 r.) zdobyła dwa złote i jeden brązowy medal. W Vancouver zdobyła trzy medale - złoty, srebrny i brązowy.

Członkowie kadry narodowej mówią, że Kowalczyk jest tytanem pracy. Większość roku spędza poza domem - na treningach i zawodach. Codziennie wstaje przed piątą rano, a później przez wiele godzin szlifuje swój talent. Każdego roku pokonuje kilkanaście tysięcy kilometrów na nartach i rolkach. Pozostaje zdeterminowana, by w biegach narciarskich zdobyć wszystko, co jest do zdobycia. I tak jest od wielu lat.

Miała pracować na roli, ale uparła się, by zostać sportsmenką

Przyszła na świat 23 stycznia 1983 roku w Limanowej. Jej rodzice mieli duże gospodarstwo w Kasinie Wielkiej i Justyna naturalną koleją rzeczy była przygotowywana do pracy na roli. Nikt wówczas nie mógł nawet pomyśleć, że kiedyś jako biegaczka narciarska sięgnie po największe trofea.

Już jako dziecko biegała na szkolnych zawodach, ale jeszcze bez nart. Dopiero w ósmej klasie trafiła do klubu narciarskiego w Mszanie Dolnej, gdzie zaczęła szlifować swój talent. Początkowo jej mama nie chciała się zgodzić, by Justyna trenowała sport. Marzyła raczej o tym, by jej córka została prawnikiem lub lekarzem. Jednak dziewczyna się uparła. Po tym, jak została mistrzynią Polski młodziczek w biegach narciarskich, pojechała do Zakopanego, by rozpocząć naukę w tamtejszej Szkole Mistrzostwa Sportowego.

Była pracowita, ale zdarzały się jej wagary

Po roku nauki w zakopiańskiej SMS trafiła do kadry narodowej w biegach narciarskich i zaczęła trenować pod okiem Aleksandra Wierietelnego - tego samego, który w 1995 roku doprowadził Tomasza Sikorę do tytułu mistrza świata w biathlonie i który teraz pojechał z Kowalczyk na igrzyska olimpijskie w Vancouver.

Dyrektorka szkoły Barbara Sobańska wspomina, że Kowalczyk była bardzo ambitna i potrafiła pogodzić naukę z występami w kadrze, ale zdarzały się jej wagary. Zawsze miała wysoką średnią i świadectwa z wyróżnieniem (...) Była dla nas chodzącym ideałem, więc kiedy pewnego dnia wicedyrektor Bukowska spotkała Justynę w godzinach lekcyjnych na Krupówkach, do głowy jej nie przyszło, że to wagary, a nie - jak powiedziała Kowalczyk - wizyta u lekarza - wspomina z uśmiechem Sobańska.

W klasie Kowalczyk uczyli się przedstawiciele siedmiu dyscyplin sportu, m.in. skoczkowie narciarscy oraz biathlonistki. Specyfika szkoły sportowej sprawia, że nawet z najbliższymi przyjaciółmi nie sposób spotykać się tak często, jakby się chciało. Tak też było z naszą klasową paczką, czyli m.in. Justyną, Marcinem Bachledą i Toniem Tajnerem. My skoczkowie jeszcze jakoś godziliśmy życie towarzyskie z treningami, ale Justyna miała odrębny cykl treningowy i widywaliśmy się rzadko - wspomina po latach były skoczek narciarski Tomasz Pochwała, który obecnie trenuje kombinację norweską.

Sukcesy i dramatyczne chwile

Swoje pierwsze punkty w zawodach PŚ Kowalczyk zdobyła 19 grudnia 2001 roku w Asiago. Później kilka razy sięgała po tytuł mistrzyni Polski, medale mistrzostw świata juniorów i Uniwersjady. Jednak jej sportowa kariera na dobre zaczęła się w sezonie 2005/2006. Wówczas, w estońskim Otepää, po raz pierwszy stanęła na podium zawodów PŚ (3. miejsce w biegu na 10 km techniką klasyczną) i zadebiutowała na igrzyskach olimpijskich w Turynie (brązowy medal w biegu na 30 km techniką dowolną).

W sezonie 2005/2006 był też dramatyczny moment, w którym jej kariera zawisła na włosku. Na MŚ w Oberstdorfie zajęła 4. miejsce w biegu na 30 km stylem klasycznym. Po przeprowadzeniu testów antydopingowych została jednak zdyskwalifikowana i ukarana 2-letnim zakazem startu w zawodach. Kowalczyk wtedy tłumaczyła, że zażyła zakazany dexametazon, bo bolało ją ścięgno Achillesa. A jako że w kadrze nie było jeszcze lekarza, poszła do szpitala powiatowego, gdzie dostała lekarstwo przeciwbólowe. Ostatecznie po apelacjach złożonych w FIS przez PZN i PKOL, okres kary skrócono do 6 miesięcy. Kowalczyk wróciła do sportowej rywalizacji w grudniu 2005 roku.

Później przyszły kolejne sukcesy. W 2007 roku w Otepää wygrała zawody PŚ (dystans 10 km stylem klasycznym), a rok później powtórzyła ten wyczyn w kanadyjskim Canmore. Rok 2009 to przede wszystkim wspaniałe występy Kowalczyk na MŚ w Libercu: 3. miejsce w biegu na 10 km "klasykiem", złoty medal w biegu na 15 km (7,5 km techniką klasyczną i 7,5 km techniką dowolną) i kolejne złoto w biegu na 30 km techniką dowolną. W sezonie 2008/2009 wygrała klasyfikację łączną PŚ i dostała Kryształową Kulę.

W tym sezonie Kowalczyk też radzi sobie rewelacyjnie. Zdążyła już wygrać kilka zawodów i prestiżowy konkurs Tour de ski. Na igrzyska olimpijskie w Vancouwer pojechała jako faworytka.