Premier Tusk podkreślił, że celem misji w Kijowie szefów MSZ Polski, Niemiec i Francji było przede wszystkim "zaprzestanie przemocy i rozlewu krwi". Ten cel, póki co, udało się osiągnąć, ale droga do porozumienia jest ciągle bardzo daleka – powiedział.

Tusk obawia się, że Majdan może nie zaakceptować projektu porozumienia z władzami.

Atmosfera w Kijowie po tragicznej śmierci co najmniej kilkudziesięciu osób i poczucie nie tylko moralnej, ale i politycznej przewagi może spowodować, że jednak na Majdanie ludzie powiedzą, że z Janukowyczem niczego już nie będziemy ustalać - powiedział szef polskiego rządu.

Przyznał przy tym, że samo ogłoszenie sankcji wywarło "otrzeźwiające wrażenie" na wielu politykach rządu Ukrainy. Teraz - jak powiedział - trzeba poczekać kilkadziesiąt godzin na efekt, czyli wpisanie konkretnych nazwisk osób, które zostaną objęte sankcjami.

Donald Tusk ostrzega także, że najgorszy scenariusz nie jest definitywnie oddalony, a gra o demokratyczną Ukrainę może być długa.

Gra o demokratyczną Ukrainę może być o wiele, wiele dłuższa i te rachuby, że możliwy jest happy end w ciągu najbliższych godzin czy dni były absolutnie przesadzone. Na razie róbmy wszystko, aby tam nie doszło ponownie do rozlewu krwi - podkreślił szef.

Zaznaczył, że istotną częścią gry o demokratyczną Ukrainę jest też taktyka rosyjska. Jak dodał, "prezydent Putin nie ukrywa, że zrobi wszystko, żeby Ukrainę utrzymać w strefie wpływów rosyjskich".

(j.)