Czarne skrzynki rozbitego malezyjskiego boeinga nie są uszkodzone i są w Doniecku - zapewniają ukraińscy rebelianci. Z kolei jak informuje korespondent RMF FM Przemysław Marzec, w badanie przyczyn zeszłotygodniowej katastrofy chce włączyć się moskiewski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy.

Szefowa komitetu Tatiana Anodina napisała list do ICAO - Międzynarodowej Organizacji Lotnictwa Cywilnego. Zapewnia, że eksperci MAK gotowi są wziąć udział w pracach międzynarodowej komisji i takie regionalne organizacje jak MAK powinny brać udział w dochodzeniu.

Anodina pisze również, że MAK posiada olbrzymie doświadczenie w wyjaśnianiu katastrof. Również Władimir Putin chce, aby w pracach międzynarodowej komisji, brali udział rosyjscy eksperci. Ukrainy o zdanie Rosja jednak nie zapytała.

Samolot malezyjskich linii lotniczych rozbił się na wschodniej Ukrainie w czwartek. Zarówno władze Ukrainy jak i przedstawiciele państw zachodnich twierdzą, iż są dowody, że Boeing 777 z prawie 300 osobami na pokładzie mógł być zestrzelony pociskiem rakietowym odpalonym z terenów kontrolowanych przez separatystów i że broń tę - zapewne zestaw rakietowy Buk - separatyści musieli otrzymać z Rosji.

(abs)