Agnieszka Radwańska przyznała, że pierwszy w karierze triumf w kończącym sezon turnieju masters - WTA Finals - ma dla niej szczególną wartość. "To najlepszy dzień w moim życiu" - podkreśliła wzruszona polska tenisistka po zwycięstwie w Singapurze.

Agnieszka Radwańska przyznała, że pierwszy w karierze triumf w kończącym sezon turnieju masters - WTA Finals - ma dla niej szczególną wartość. "To najlepszy dzień w moim życiu" - podkreśliła wzruszona polska tenisistka po zwycięstwie w Singapurze.
Agnieszka Radwańska /WALLACE WOON /PAP/EPA

Po raz pierwszy wygrałam mastersa. To niewiarygodne. Jeszcze kilka tygodni temu nawet nie wiedziałam, czy w ogóle tutaj wystąpię, a teraz mam główne trofeum. Nie spodziewałam się tego zupełnie, zwłaszcza że początek roku nie był zbyt udany. Myślę, że do tej sytuacji pasuje zdanie: Nie jest ważne jak zaczynasz, ale jak kończysz. Trudno wyrazić słowami, co czułam na korcie - zaznaczyła Radwańska, która w niedzielnym finale pokonała Czeszkę Petrę Kvitovą 6:2, 4:6, 6:3.

Polka pogratulowała rywalce i zażartowała, że zapewne jeszcze nieraz się spotkają. W kończącej sezon imprezie masters zmierzyły się dotychczas pięciokrotnie.

Petra grała trochę lepiej po pierwszym secie. Wcześniej popełniała proste błędy. Później zaczęła grać agresywnie, posyłać dalekie piłki, było sporo biegania. Spisywała się najlepiej, jak potrafi i nie mogłam zbyt wiele zrobić. Dlaczego się śmiejecie? To prawda. W trzeciej partii udało mi się trochę ją dogonić i skończyło się szczęśliwie - podsumowała na konferencji prasowej krakowianka.

W swoim przemówieniu na korcie podziękowała, łamiącym się głosem, za wykonaną pracę całemu swojemu sztabowi szkoleniowemu.

(mal)