Hubert Hurkacz przez kilka tygodni trenował w Polsce wspólnie z kilkoma innymi tenisistami. Teraz szykuje się już do wylotu do Stanów Zjednoczonych, choć Wigilię spędzi jeszcze z najbliższymi. "Jestem zadowolony z tego, co zrobiliśmy tutaj wspólnie z chłopakami. Wszystko było super. Niebawem będę mógł się pokazać trenerowi Craigowi Boyntonowi" – mówi Hurkacz w rozmowie z RMF FM.

Patryk Serwański, RMF FM: Niebawem wyjeżdżasz do USA, ale już od pewnego czasu trenujesz i to na wysokich obrotach.

Hubert Hurkacz: Byliśmy wraz z Kacprem Żukiem, Wojtkiem Markiem i Oskarem Michałkiem w Zakopanem. Przygotowywaliśmy się do sezonu pod kątem fizycznym. Mieliśmy tam praktycznie dwa tygodnie ostrych treningów. Później wróciliśmy do Wrocławia i tutaj już zaczęliśmy grać w tenisa. Godzin spędzonych na korcie było coraz więcej. Jestem zadowolony z tego co zrobiliśmy tutaj wspólnie z chłopakami. Wszystko było super. Niebawem będę mógł się pokazać Craigowi.

Jak na krajowe warunki miałeś bardzo wartościowych sparingpartnerów - na czele z Kacprem Żukiem.

Tak, bardzo się cieszę. Kacper jest zawodnikiem, który ma ogromny potencjał. Super potrafi grać w tenisa. Mam nadzieję, że załapie się do eliminacji Australian Open, a jeśli nie to jego poziom pozwala w kolejnym roku iść do góry światowego rankingu.

Plany na Święta jeszcze typowo rodzinne?

Na pewno zjemy kolację wigilijną i spędzimy razem trochę czasu. Jest to bardzo ważne i fajne, żeby spędzić z najbliższymi ten okres świąteczny, trochę naładować akumulatory przed wylotem do USA. Po wyjeździe spędzę już ładnych kilka tygodni poza krajem bez możliwości spotkania z najbliższymi.

Na jakich aspektach będzie się skupiał już na treningach w USA?

Na Florydzie, gdy spotkam się już z Craigiem, nacisk będzie na tenis. Oczywiście przygotowanie fizyczne też będzie w planie treningowym: siłownia czy bieganie, ale tenis będzie głównym elementem.

W styczniu wyprawa do Australii. A tam znów: zamknięcie w bańce, testy.

Jestem na to gotowy, ale liczę, że się to zmieni. Podchodzę do tego na spokojnie.

Wiadomo, że mamy wyjątkowy czas, ale zapomnijmy o tym na chwilę. Wyjazd do Australii w normalnych warunkach to jest coś, na co czekasz?

Bardzo lubię jeździć do Australii. To ciekawy kraj. Spędzanie tam czasu jest mega przyjemnością szczególnie po okresie przygotowawczym, który zawsze kosztuje sporo energii. Człowiek nie może doczekać się rywalizacji, sprawdzenia, co poprawił, nad czym może dalej pracować. Australia daje odpowiedź na te pytania.

I znów na korcie będziesz zamieniał się z bardzo spokojnego faceta w zdeterminowanego, pełnego energii, wojownika?

Kiedy gram mecz, zawsze walczę o każdy punkt. Uwielbiam rywalizację i to mi dodaje energii i motywacji na korcie.

Jak opisałbyś swoje relacje z trenerem Boyntonem? Wydaje się, że w tenisie musi być chemia pomiędzy zawodnikiem i trenerem, bo wspólnie spędza się mnóstwo czasu.

To zależy od zawodnika. Ja jestem takim typem, że lubię mieć bardzo dobrą relacją z trenerem, bo tego czasu spędza się wspólnie dużo na korcie i poza nim. Trafiłem świetnie, bo Craig jest fantastyczną osobą i dla mnie to bardzo ważne. Chociaż zdarzają się przypadki, że zawodnik czy zawodniczka nie lubią się z trenerem, a na korcie współpracują i odnoszą sukcesy.


Opracowanie: