​"Wyznaczenie konferencji na jutro to celowa gra IPN-u" - mówi nam Lech Wałęsa pytany o planowane, oficjalne ogłoszenie wyników analizy grafologicznej materiałów z teczki TW Bolka. Chodzi o dokumenty dostarczone do IPN przez żonę Czesława Kiszczaka. Według nieoficjalnych doniesień, opinia grafologów ma potwierdzać współpracę Lecha Wałęsy z SB.

​"Wyznaczenie konferencji na jutro to celowa gra IPN-u" - mówi nam Lech Wałęsa pytany o planowane, oficjalne ogłoszenie wyników analizy grafologicznej materiałów z teczki TW Bolka. Chodzi o dokumenty dostarczone do IPN przez żonę Czesława Kiszczaka. Według nieoficjalnych doniesień, opinia grafologów ma potwierdzać współpracę Lecha Wałęsy z SB.
Były prezydent Lech Wałęsa. /YONHAP /PAP/EPA

Były prezydent jutro, w czasie konferencji, będzie w samolocie, w podróży do Kolumbii. Wybiera się na światowy zjazd laureatów Pokojowej Nagrody Nobla. Jak mówi Wałęsa, tę podróż zaplanował już dawno.

Wszyscy o tym wiedzieli, w tym Instytut Pamięci Narodowej też wiedział. Oczywiście, że to jest cały czas gra. Korzystna dla nich. Tak im się wydaje - mówi Lech Wałęsa pytany o datę konferencji w Instytucie Pamięci Narodowej.

Nie obawia się jednak, że będzie musiał tłumaczyć się ze swojej przeszłości w międzynarodowym gronie, wśród innych laureatów pokojowego Nobla.

Nikt poważny w to nie uwierzy. Tylko niepoważni ludzie mogą w coś takiego uwierzyć - stwierdził były prezydent.

Wałęsa na odniesienie się do informacji z konferencji ma czas do środy

Do informacji, które podane zostaną na konferencji, Lech Wałęsa ma się odnieść najwcześniej w środę. Już teraz jednak mówi, że nie wierzy w to, by grafolog mógł stwierdzić, że to jego podpisy były na dokumentach.

Werdyktu jeszcze nie znam. Natomiast nie wierzę, żeby naukowcy mogli potwierdzić fakty, które są od początku do końca kłamliwe. Od początku zostało to zrobione. IPN nawet nie wie jak. Ale ja wiem, jak to zostało zrobione. Poczekamy - zapowiada Lech Wałęsa.

Ja mam swój punkt widzenia na tę sprawę, a niektórzy wierzą Kiszczakowi. Chciano mi zrobić dyktando. Chciano mnie poniżać. Na to nie pozwolę - oznajmił. 

Były prezydent nie wyklucza, że będzie też chciał dochodzić swoich praw. Pod uwagę bierze dwie drogi - międzynarodową i krajową. Gdy znów prawo będzie w Polsce działało - mówi Wałęsa. Nie mogę się przyznać do kłamstwa. I w życiu się nie przyznam, bo ja nie mam z tą sprawą nic wspólnego. Oczywiście, mnie by się to opłacało! I to już dawno, wcześniej. Spokój bym miał. Ale ja się nigdy nie przyznam, nigdy w życiu, i nigdy nie uznam kłamstwa. Nigdy, nikomu!" - mówi Wałęsa pytany o sugestie części popierających go historyków. Sugerują oni, że były prezydent powinien przyznać się do współpracy w latach 70.

(łł)