Spór Arabii Saudyjskiej z Katarem nie jest nowy, ale zaskakują ostre działania podjęte wobec katarskiego emiratu przez niektóre kraje regionu - pisze "Financial Times". Podkreśla, że może to zaszkodzić m.in. walce z Państwem Islamskim (IS).

Spór Arabii Saudyjskiej z Katarem nie jest nowy, ale zaskakują ostre działania podjęte wobec katarskiego emiratu przez niektóre kraje regionu - pisze "Financial Times". Podkreśla, że może to zaszkodzić m.in. walce z Państwem Islamskim (IS).
zdj. ilustracyjne /JULIAN SMITH /PAP/EPA

"Arabię Saudyjską od dawna irytowało, że niewielkie państewko na jej wschodniej granicy nie zgadza się na odgrywanie pomniejszej roli, za to konsekwentnie prowadzi niezależną politykę zagraniczną. Nie ma więc nic nowego w (najnowszej) eskalacji napięcia między Rijadem i Katarem, która doprowadziła do zerwania przez Arabię Saudyjską i inne kraje (regionu) stosunków dyplomatycznych (z tym państwem). Nowa jest za to skala towarzyszących temu retorsji mających zamknąć (katarski) emirat w izolacji" i "skłonić go do posłuszeństwa" - pisze brytyjski dziennik w komentarzu redakcyjnym.

"FT" przypomina, że Arabia Saudyjska zamknęła strategicznie ważną granicę lądową z Katarem, a inne kraje zlikwidowały połączenia lotnicze i morskie. Zdaniem gazety jest to decyzja o "potencjalnie daleko idących konsekwencjach", która może zaszkodzić m.in. wysiłkom Stanów Zjednoczonych mającym na celu zjednoczenie sojuszniczych krajów Zatoki Perskiej przeciwko IS i Iranowi oraz staraniom USA o wynegocjowanie pokoju między Izraelem a Palestyńczykami.

Jak pisze "FT", do napiętych stosunków między Arabią Saudyjską a Katarem przyczynia się kilka czynników: "Kraje arabskie zarzucają Katarowi demonstracyjne chronienie i wspieranie ruchów islamskich w regionie, zarówno tych umiarkowanych, jak i ekstremistycznych. (...) Ponadto telewizja Al-Dżazira z siedzibą w Dausze od dawna gra na nerwach regionalnym autokratom, użyczając czasu antenowego ich przeciwnikom. Po trzecie, Katar nie chce włączyć się w forsowane przez Arabię Saudyjską zwiększanie presji na Iran".

Jako czwarty czynnik "FT" wskazuje prezydenta USA Donalda Trumpa i - jak ocenia - "zbieżność poglądów amerykańskiej administracji na Bliski Wschód z poglądami Arabii Saudyjskiej, w tym gotowość do zajęcia otwarcie stronniczego stanowiska w kwestii sunnicko-szyickiego konfliktu w regionie". "To nie przypadek, że do eskalacji napięcia doszło wkrótce po wizycie Trumpa (na Bliskim Wschodzie)", która miała "ożywić współpracę wojskową z Rijadem, odsunąć obawy o naruszenia praw człowieka reżimu (...) w Egipcie i odbudować stosunki z sunnicką monarchią w Bahrajnie" - ocenia "FT".

Katar, ważny sojusznik USA na Bliskim Wschodzie, "nie jest niewiniątkiem", ale polityka prowadzona przez to państwo, w tym "niezgoda na demonizowanie i izolowanie Iranu", świadczy o niezależnym osądzie - podkreśla gazeta, dodając, że agresywne nawracanie przez wahabickich saudyjskich kaznodziejów i represjonowanie opozycji w Egipcie "bardziej przyczyniły się do niestabilności i ekstremizmu".

"Waszyngton powinien postępować ostrożnie przy włączaniu się w ten spór (...). Próba ukarania Kataru to działanie nieproporcjonalne i nastąpiła w niebezpiecznych czasach, gdy wspólne zagrożenia dla państw Zatoki powinny być ważniejsze niż wszelkie inne obawy. Wszyscy zainteresowani powinni zachować spokój i wypracować kompromis" - konkluduje "Financial Times". 


(j.)