Dziewięć sekund zabrakło Weronice Nowakowskiej-Ziemniak do medalu w sprincie biathlonowym na igrzyskach w Soczi. Polka stwierdziła, że kluczem do jego zdobycia miało być bezbłędne strzelanie.

Zero na strzelnicy dawało prawie gwarancję medalu. Niestety, nie ma tego krążka, ale jest fajna pozycja wyjściowa przed biegiem pościgowym. Przegrałam raptem 30 sekund (tyle straciła do triumfatorki, reprezentującej Słowację, Anastasi Kuzminy), a więc tyle, ile biegnie się tą przeklętą rundę karną - powiedziała Nowakowska-Ziemniak.

Jeden błąd popełniła podczas pierwszego strzelania. Później przez jakiś czas plasowała się na trzeciej pozycji w klasyfikacji generalnej, ale ostatecznie skończyła na siódmej.

Długo przygotowywałam się do dzisiejszego strzelania i wydawało mi się, że robię to w idealnym rytmie. Nie widziałam tego błędu. Być może to jakiś niekontrolowany kant albo całe strzelanie ułożone było nieco z boku i gdyby patrzeć z mojej strony to nie była 10, tylko 9 na krawędzie. A to oznacza, że nie trafiłam. Przez moment liczyłam na medal, ale przecież miałam 39. numer startowy, dlatego liczyłam się z tym, że ktoś mnie jeszcze wyprzedzi
- przyznała.

Zawodniczka AZS AWF Katowice mówiła, że jeszcze nigdy w karierze nie biegła na tak trudnej trasie.

Rosjanie zgotowali nam biathlonowe piekło. Podbiegi są maksymalnie długie, jak tylko pozwalają przepisy. Z tą różnicą, że później nie czeka nas zjazd, tylko bardzo długa prosta i kontynuacja podbiegu. Tak na dobrą sprawę nie ma się odczucia biegu po prostej mając za sobą 300-400 metrów podbiegu. Czujemy, jakbyśmy dalej miały podbieg, a więc łącznie 600-700 metrów bardzo ciężkiej pracy, potem zjazd i znów to samo
- dodała.

Nowakowska-Ziemniak zwróciła uwagę na jeszcze jedną kwestię - ona waży niespełna 49 kg, a jej karabin 4 kg.

Trasa jest niezwykle ciężka, a jeszcze proszę sobie wyobrazić  jaki ciężar noszę. Ze startu na start, a mam ich mieć sześć, może być trudniej. Dochodzi te dziwny klimat w Soczi, niewykluczone, że będzie problem z regeneracją. Pocieszam się, że nie nam jedynym, Polkom, nie sprzyjają te warunki - mówiła.

Zawodniczka wyjaśniła, że na dużej wysokości w czarnomorskim kurorcie ma problemy ze snem i ciężko jej się oddycha.

Już na pierwszym okrążeniu, mimo że nie zaczęłam ostro, czułam, że mam już wysokie zakwaszenie mięśni. Myślę, że 95 proc. zawodniczek czuje to samo. Trzeba być naprawdę bardzo dobrze przygotowanym, aby przetrwać na tych trasach - oceniła.

W 2010 roku Nowakowska-Ziemniak zajęła piątą lokatę w biegu na 15 km na olimpiadzie w Vancouver. W niedzielę mogła ten rezultat jeszcze poprawić.

Wtedy pudłowałam na ostatniej strzelnicy, dziś na pierwszej. Mam w Soczi lepszy początek niż w Kanadzie, dlatego liczę, że jeszcze będzie progres. Sprint miał być moim najmocniejszym punktem z racji tego, że są tylko dwa strzelania, a jak wiadomo nie było ono ostatnio moją mocną stroną. Jednak wierzę, że jestem dobrze przygotowana do zawodów i uda mi się swoje i kibiców marzenia spełnić - zakończyła.

W sprincie na 7,5 km Kuzmina wyprzedziła Rosjankę Olgę Wiłuchinę i Ukrainkę Witę Semerenko. Monika Hojnisz był 21., Krystyna Pałka 33., a Magdalena Gwizdoń 40.

(jad)