Nie przestaniemy walczyć, to my zwyciężymy - ogłosił libijski dyktator Muammar Kadafi w telewizyjnym wystąpieniu na żywo adresowanym do jego zwolenników dziś w nocy. "Nie poddamy się. Pokonamy ich wszelkimi środkami. Jesteśmy gotowi do walki, niezależnie od tego, czy będzie długa, czy krótka. Ostatecznie to my wygramy" - mówił.

Zagraniczni reporterzy przebywający w Trypolisie zostali poinformowani, że libijski przywódca przemawiał z ogrodzonego kompleksu w tym mieście, a przemówienie kierował do swoich zwolenników, którzy dokoła jego siedziby utworzyli żywą tarczę, by chronić swojego przywódcę. Tu zostaję, tu jest mój dom, zostaję w moim namiocie - zapewnił Kadafi.

Po przemówieniu odbył się pokaz sztucznych ogni. W centrum libijskiej stolicy słychać było wiwaty i strzały oddawane w powietrze.

Operację międzynarodowej koalicji prowadzoną w Libii Kadafi nazwał "nieuzasadnioną napaścią", za którą stoi "banda faszystów".