"Do Polski do końca marca przyjedzie o 550 tys. mniej dawek szczepionki firmy AstraZeneca, niż zakładano" - poinformował Michał Dworczyk podczas konferencji na temat szczepień. Szef KPRM odniósł się również do informacji o tym, że kolejne kraje wstrzymują szczepienia preparatem szwedzko-brytyjskiego koncernu. "Nie ma żadnych bezpośrednich dowodów na to, że te ciężkie przypadki poszczepienne były związane z podaniem tej szczepionki" - mówił i dodał, że żadna z polskich instytucji zajmujących się szczepieniami nie rekomenduje zmian w programie szczepień. Poinformował też kiedy możemy się spodziewać pierwszych dostaw preparatu Johnson & Johnson.

Dworczyk podczas konferencji potwierdził informację o zmniejszonej dostawie szczepionek dawki szczepionki firmy AstraZeneca. O zmniejszonej dostawie rząd dowiedział się w nocy. Z najnowszych informacji wynika, że do końca marca do Polski przyjedzie o 550 tys. dawek preparatu mniej w stosunku do pierwotnego harmonogramu dostaw.

Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów podkreślił, że zmiana może wpłynąć na realizację programu szczepień. Prosimy o zrozumienie, jeżeli nastąpią pewne opóźnienia, pewne przesunięcia terminów wizyt pacjentów, bo one są właśnie spowodowane tą kolejną zmianą zafundowaną producenta szczepionki AstraZeneca - mówił.

Zdaniem Dworczyka Polska ma stworzony bufor bezpieczeństwa jeśli chodzi o szczepionki. Uznaliśmy, że trzeba go stworzyć przez rozpoczęciem szczepienia kolejnych grup AstraZeneką - tłumaczył. Podkreślił, że zawsze część osób zapisanych na szczepienie - jak chociażby nauczyciele - nie pojawia się w umówionym terminie. W związku z czym już jest kolejny zapas, z którego można korzystać  (...). Musimy elastycznie dostosowywać się do sytuacji (...) dlatego nie zdecydowaliśmy się na wstrzymanie zapisów seniorów mających 69 lat czy inne zdecydowane ruchy.

Dodał, że pierwsze dawki szczepionki Johnson & Johnson trafią do Polski w maju. Do końca roku ma dotrzeć ok. 16 milionów sztuk preparatu J&J do Polski, z czego 2,5 mln do końca drugiego kwartału. Są to jednak wstępne ustalenia.

Jednocześnie rząd przygotowuje się do przyspieszenia procesu szczepień w drugim kwartale 2021 roku. W związku z tym w Sejmie w przyszłym tygodniu będzie rozpatrywana poprawka legislacyjna dotycząca programu szczepień. Chodzi o to, by kwalifikować pacjentów do szczepień mógł już nie tylko lekarz, ale także inne osoby z personelu medycznego. To pozwoli nam stworzyć o wiele więcej zespołów szczepiennych, przyspieszyć Narodowy Program Szczepień - zaznaczył.

Czy szczepienia preparatem firmy Astra Zeneca zostaną wstrzymane?

Podczas konferencji minister był pytany o to, czy Polska rozważa wstrzymanie szczepień preparatem firmy AstraZeneca. W dziewięciu krajach podjęto takie decyzje. Przypomnę, że kolejne kilkadziesiąt krajów - w tym większość krajów europejskich - realizuje te szczepienia i podobnie w Polsce ta sytuacja wygląda - mówił Michał Dworczyk. 

Ostatni sztab w tej sprawie mieliśmy dziś w nocy. Nie ma żadnych bezpośrednich dowodów na to, ze te ciężkie przypadki poszczepienne były związane z podaniem tej szczepionki. To w tej chwili jest badane. Nie ma zaleceń sformułowanych przez Europejską Agencję Leków do tego, żeby wstrzymywać szczepienia szczepionką AstraZeneka - zapewnia i dodaje, że "stosowne instytucje (...) zajmujące się procesem szczepień nie rekomendowały zmian w szczepieniach prowadzonych którąkolwiek ze szczepionek w Polsce". 

Szczepimy dosyć sporą grupę nauczycieli. tych niekorzystnych odczynów poszczepiennych, które są zauważalne są naprawdę niskie liczby. Wszystkie NOP-y są zgłaszane do sanepidu, później zgłaszane do Głównego Inspektora Sanitarnego. Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych i Biobójczych cały czas sprawuje kontrolę nad bezpieczeństwem szczepień. W tej chwili nie doszły nas sygnały, żeby w innych ośrodkach szczepiących niekorzystne odczyny poszczepienne były nadmiarowe - podkreślił szefa szpitala tymczasowego na Stadionie Narodowym dr Artur Zaczyński.

W tej chwili Polska ma 30 tys. nierozdysponowanych dawek szczepionki AstraZeneca. 

Brakuje personelu w Szpitalu Narodowym

Spotkanie z mediami zorganizowano w szpitalu na Stadionie Narodowym. Pełnomocnik rządu ds. szczepień bronił decyzji o stworzeniu placówki leczącej pacjentów z Covid-19 w tym miejscu. W tej chwili na Stadionie Narodowym przebywa 242 chorych.

Trzeba wyjaśnić chaos informacyjny, który powstał na temat Szpitala Narodowego i jego funkcjonowania. Pojawiła się informacja, że przecież miało być 1200 łóżek w Szpitalu Narodowym, a ich nie ma. Uprzejmie państwa i wszystkich oponentów projektu budowy szpitala Narodowego informuje, że jeśli będzie taka potrzeba to tych 1200 łóżek zostanie uruchomionych - stwierdził Dworczyk.

W grudniu, gdy mieliśmy spadki zakażeń, rząd zdecydował o poprzestaniemy na rozstawieniu 550 łóżek na Stadionie Narodowym. Wszędzie jest podpięty tlen. Na 76 łóżkach stworzony jest oddział szczepień.

Dla pacjentów łóżek z obsługą personelu jest 276. W tej chwili trwa uzupełnianie personelu tak, żeby tych łóżek mogłoby być jak najwięcej. Uzupełnienie personelu musi chwilę powstać - mówił minister.


Zaapelował też do polityków, którzy krytykowali tworzenie szpitali tymczasowych, aby przeprosili za swoje słowa. Te szpitale nigdy nie miały konkurować ze szpitalami stacjonarnymi. Te szpitale były szykowane na gwałtowny wzrost zakażeń - dodał.

Dr Artur Zaczyński zaznaczył, że rekrutacja do szpitala cały czas trwa. Potencjał cały czas jest zwiększany. Tu mój apel do lekarzy, pielęgniarek, ratowników, którzy są wstanie wzmocnić potencjał, który może przynieść duże korzyści dla pacjentów z Mazowsza - mówił i dodał, że 15 pacjentów z Narodowego jest w tej chwili pod respiratorami.

W Szpitalu Narodowym brakuje minimum 80 lekarzy. Podobnie jest z pielęgniarkami, ratownikami i asystentami medycznymi.

Liczymy, że już wkrótce ten personel będzie skompletowany i te blisko pół tysiąca łóżek będzie wykorzystywanych, jeśli będzie taka potrzeba - oświadczył Dworczyk.

Szpital Narodowy do tej pory wyszczepił 50 tys. osób.