Pod hasłem "Stop Nienawiści" przeszedł ulicami Warszawy marsz milczenia. w Warszawie. Uczestniczyły w nim tysiące osób zasmuconych tragiczną śmiercią prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Podobne wydarzenia odbyły się w całej Polsce.


W warszawskim proteście wzięły udział tysiące osób. Panowała na nim atmosfera smutku i zadumy, śmierć prezydenta Adamowicza uczczono minutą ciszy.


Wiele osób przyniosło ze sobą znicze, które zapaliły na pl. Defilad w pobliżu wejścia do Teatru Dramatycznego. Protestujący przeciwko przemocy wyrażali żal z powodu śmierci prezydenta Gdańska i apelowali o przeciwdziałanie mowie nienawiści. 

Marsz, który rozpoczął się przed podświetlonym specjalnie z tej okazji na biało i czerwono Pałacem Kultury i Nauki, przeszedł ulicą Marszałkowską i ulicą Królewską przed gmach Narodowej Galerii Sztuki Zachęta - do miejsca symbolicznego, w którym 16 grudnia 1922 r. od kul zamachowca zginął pierwszy prezydent odrodzonej Polski Gabriel Narutowicz. Tam manifestacja, którą cały czas zabezpieczała policja, została rozwiązana.

To, co się wczoraj zdarzyło, jest efektem takiego a nie innego życia politycznego, jakie w kraju obserwujemy od pewnego czasu. I dlatego mówimy: Stop! Mamy dość - powiedziała jedna z uczestniczek demonstracji Jolanta Czarnota. Trzeba w końcu przerwać to pasmo oskarżeń - podkreśliła wzruszona. Przekroczyliśmy wczoraj pewne bariery, nie wiem jak się sprawy w kraju potoczą, ale na pewno niedobrze jeżeli nie zaprzestaniemy się nienawidzić, jeżeli nie przestaniemy się dzielić na dwa wrogie plemiona - mówiła. 

 Inny uczestnik manifestacji Rafał Sokół podkreślił, że wiadomość o śmierci Pawła Adamowicza była dla niego szokująca. Prezydent Adamowicz był bardzo pozytywną postacią. Myślę, że wiele osób, które nawet nie interesują się polityką, rozpoznawało go jako znanego samorządowca - powiedział.


O śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicz poinformowali w poniedziałek przed godz. 15 lekarze z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, którzy w nocy ratowali ciężko rannego polityka. W niedzielę wieczorem Adamowicz został zaatakowany nożem w Gdańsku przez 27-letniego Stefana W., który podczas finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy wtargnął na scenę.

Opracowanie:

Maciej Nycz