Trwa liczenie strat w gminie Wilków na Lubelszczyźnie. Według wstępnych szacunków, to co najmniej sto milionów złotych. Dla porównania: roczny budżet gminy to 17 milionów złotych.

Ludzie stracili tam dorobek kilku pokoleń. 35 procent polskich upraw chmielu jest zniszczonych, podobnie jak sady i inne uprawy. Straty w każdym gospodarstwie w gminie Wilków mogą wynieść setki tysięcy złotych. Założenie od nowa jednej plantacji chmielu to koszt 50 tysięcy złotych. Rolnicy zostali bez maszyn, budynków, zapasów, chłodni, magazynów i specjalistycznego sprzętu do chmielu. Z tych upraw, z tego, co zostało zasiane, nie będzie nic. Po prostu nie ma szans na ponowne zasianie tego. Będziemy przez cały rok bez żadnych środków do życia - mówi zrozpaczony rolnik.

W Wilkowie woda nie spłynie jeszcze przez co najmniej tydzień. A to oznacza, że cała infrastruktura będzie się nadawała prawdopodobnie tylko do wymiany. Nienaruszone jest tylko 10 proc. gminy. Lista strat jest bardzo długa. Nie ma wodociągów, sieci dróg, poważne obawy mam co do użyteczności wybudowanego parę lat temu zespołu szkół, urzędu gminy, ośrodka zdrowia - mówił wójt Wilkowa Grzegorz Teresiński.

Wisła na Lubelszczyźnie nadal znacznie przekracza stany alarmowe. Poziom wody w rzece systematycznie, ale bardzo powoli opada. Kolejny dzień trwa walka o utrzymanie wałów. Wisła w Annopolu od północy opadła o ok. 10 cm i rano przekraczała tu stan alarmowy o prawie 164 cm. W niżej położonych Puławach Wisła w nocy opadła o 18 cm i płynęła powyżej stanu alarmowego o ponad metr. W Dęblinie rzeka przekracza stan alarmowy o 30 cm. Fala powodziowa na Wiśle jest bardzo długa. Wysoki poziom rzeki na Lubelszczyźnie utrzymuje się już wiele dni. Woda w wielu miejscach sięga korony wałów. Są one już bardzo nasiąknięte i stają się coraz mniej stabilne, narażone na uszkodzenie.

Obecnie najtrudniejsza sytuacja jest na wałach w miejscowości Parchatka między Kazimierzem Dolnym a Puławami. Wał podwyższono tam o 60 cm, ale w wielu miejscach wciąż dochodzi do przesiąków. Teren jest tak podsiąknięty, że w okolicy wału stoi woda. To wyklucza użycie ciężkiego sprzętu, ponieważ mogłoby to spowodować drgania terenu i uszkodzenie wału. Strażacy obawiają się, że w miarę opadania wody mogą wystąpić osuwiska od strony rzeki.

W kiepskim stanie jest 7-kilometrowy odcinek wałów w okolicach miejscowości Kępa Solecka i Kępa Gostecka w gminie Łaziska. Rzecznik prasowy komendy wojewódzkiej straży pożarnej Ryszard Starko powiedział, że w Kępie Soleckiej wraz z obniżaniem się poziomu Wisły zmniejszył się napór wody na wały. Strażacy są już bardziej spokojni o ich utrzymanie. Przesiąki, która tam się pojawiają, są usuwane na bieżąco - zaznaczył Starko.