Sąd w Los Angeles nie zgodził się na zaoczny proces przebywającego w Szwajcarii Romana Polańskiego. Wniosek w tej sprawie złożył adwokat reżysera. Wyrok oznacza, że konieczna będzie ekstradycja Polańskiego do Stanów Zjednoczonych.

Zobacz również:

Sędzia Peter Espinoza oświadczył, że reżyser powinien osobiście stawić się przed sądem w Kalifornii. Przyznał jednak, jego decyzja nie jest prawomocna i adwokaci reżysera zapewne złożą od niej odwołanie. Posłuchaj relacji korespondenta RMF FM Pawła Żuchowskiego:

Stanowisko sądu w Los Angeles nie jest najważniejsze. Istotniejszą kwestią jest decyzja szwajcarskiego wymiaru sprawiedliwości, który rozpatruje wniosek ekstradycyjny – analizuje zgromadzone przez prokuratorów dokumenty. Może się zdarzyć, że Szwajcaria nie wyda Polańskiego Amerykanom i opuści on areszt domowy. Do końca życia będzie musiał jednak omijać te kraje, które mają podpisaną umowę ekstradycyjną z USA.

Adwokaci reżysera mogą też zakwestionować procedurę ekstradycyjną – rozpatrywanie wniosku, analiza, to kolejne miesiące zwłoki. Gdyby jednak areszt domowy stał się dla Romana Polańskiego zbyt uciążliwy, może sam dobrowolnie zgodzić się na wyjazd do USA. W Los Angeles cała historia wcale nie musi skończyć się wieloletnim więzieniem, bo sprawa może zostać umorzona. Posłuchaj:

Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca Polańskiemu, że w roku 1977 w willi aktora Jacka Nicholsona w Hollywood uwiódł trzynastoletnią wówczas Samanthę Geimer. Reżyser przyznał się do nielegalnego seksu z 13-latką i odsiedział 42 dni w kalifornijskim więzieniu. Przeszedł tam badania psychiatryczne. Spełnił tym samym warunki ugody z sędzią Laurencem Rittenbandem. Mimo to na dzień przed wydaniem przez Rittenbanda formalnego wyroku w 1978 roku Polański uciekł ze Stanów Zjednoczonych, obawiając się, że sędzia złamie ugodę.

We wrześniu ubiegłego roku został aresztowany w Zurychu na mocy międzynarodowego nakazu aresztowania z 2005 roku. Obecnie przebywa w areszcie domowym w swojej rezydencji w szwajcarskim Gstaad.

(RMF FM/PAP)