Denis Urubko opublikował w internecie kolejny wpis, który sugeruje jego pożegnanie z wyprawą na K2. "Schodzę. Nigdy nie sądziłem, że to się tak skończy. Wiele nie zależało ode mnie, takie są fakty. Przyjaciele we Włoszech czekają na mnie na ciepłych szlakach. Dobrej wiosny!" – napisał alpinista na Twitterze.

Już wczoraj Denis Urubko, który przerwał próbę zdobycia szczytu K2, opublikował na swoim blogu na portalu mountain.ru wpis. "Powody i motywy, niespójności i problemy - opowiem o tym później (...). Nie chciałem obarczać nikogo odpowiedzialnością" - napisał.

Urubko szczątkowo opisuje swoje ostatnie dni na K2. "Prognoza pogody na 26 lutego to była szansa. Nie chciałem obarczać nikogo odpowiedzialnością. Wyszedłem potajemnie po śniadaniu, wspiąłem się na 6250 m" - pisze alpinista. Zaznaczał, że pogoda zdecydowanie mu nie sprzyjała i musiał schować się w namiocie.

Około godz. 3:30 Urubko ponownie rozpoczął atak. "Niebezpieczeństwo lawinowe (...) nie ma zapowiadanego słońca, nic nie widać" - napisał.

Urubko opisuje także chwile grozy, które miały mu się przydarzyć na wysokości 7600 m. Wtedy wpadł do pięciometrowej szczeliny, z której udało mu się wydostać po paru godzinach. "Dziękuję mojemu ojcu za intuicję we krwi" - napisał na blogu. W obliczu takich problemów, alpinista został zmuszony do zejścia na dół.

W swoich ostatnim wpisie Urubko zaznaczył, że jest pod wieczór w bazie. Dodaje, że "następnego dnia pogoda - chociaż trudno w to uwierzyć - jeszcze gorsza".

Przypomnijmy - w sobotę Denis Urubko bez konsultacji z kierownikiem wyprawy i członkami zespołu sam ruszył w kierunku szczytu K2. W poniedziałek ze względu na złe warunki pogodowe postanowił wrócić do bazy.

K2 to ostatni ośmiotysięcznik, który nie został zdobyty zimą. Po raz pierwszy szczyt próbowała zdobyć polsko-kanadyjska wyprawa kierowana przez Andrzeja Zawadę. W 2003 roku Polska wyprawa pod kierownictwem Krzysztofa Wielickiego doszła na wysokość 7650 metrów, co do tej pory jest rekordem wysokości na tej górze w zimie.

(j.+az)