„Marek Falenta, oskarżany o nielegalne nagrywanie polityków, sam był nagrywany przez funkcjonariuszy ABW, z którymi się spotykał. Prokuratura ma stenogramy tych rozmów” ujawnia w sobotnim wydaniu „Gazeta Wyborcza”. „Nie ma na nich śladu, że biznesmen ostrzegał służby o podsłuchach w warszawskich restauracjach” – podkreśla dziennik.

„GW” dotarła do oficera ABW, który opowiedział dziennikowi o relacjach Marka Falenty z tą służbą. „Nie traktowaliśmy tego jak współpracy. To był dialog operacyjny. Nie ma śladu, że Falenta ostrzegał nas o podsłuchach. Są za to jego wynurzenia na temat przestępstw, których miał być świadkiem, które jednak nie potwierdziły się potem w żadnym śledztwie” - podkreślił.

Dokładnie o podsłuchach dowiedziałem się rok temu i natychmiast przekazałem tę informację służbom specjalnym – mówił w sierpniu w rozmowie z Konradem Piaseckim biznesmen Marek Falenta, oskarżany o to, że był inicjatorem potajemnych nagrań polityków w warszawskich restauracjach. Podkreślał, że funkcjonariusze CBA i ABW, którzy przekazali sprawę do centrali "dostali odpowiedź, żeby nie zajmować się tą sprawą, ponieważ dotyczy ona czołowych postaci Platformy Obywatelskiej". Całą rozmowę możecie przeczytać tutaj.

W weekendowej "Wyborczej" także;

- Sikorskiemu nie darują

- MSZ wydala rosyjskiego dziennikarza

- Tajemnica krzyżyków