Dokładnie miesiąc mija od katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. W wypadku zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych. W szpitalach pod opieką lekarzy nadal jest pięciu poszkodowanych. Stan jednej z kobiet jest bardzo ciężki; leży w siemianowickiej "oparzeniówce".

Kiedy miesiąc temu kobieta jechała pociągiem, siedziała w wagonie zaraz za lokomotywą. Tam, gdzie były największe zniszczenia... Na szczęście przeżyła. Zaraz po katastrofie żona zadzwoniła do mnie i powiedziała, co się stało. Mówiła, że jest ciężko ranna - opowiada mąż pasażerki.

Ranną zapamiętał strażak z Zawiercia, który jako jeden z pierwszych był na miejscu. Pamiętam młodą kobietę z pierwszego wagonu. Wybiłem szybę, żeby się do niej dostać. Potem długo trzymałem ją za rękę, czekaliśmy na pomoc. Miała zmiażdżoną nogę - opowiada reporterowi RMF FM.

Kobieta trafiła do szpitala w Zawierciu. Zmiażdżonej nogi nie udało się uratować. Okazało się także, że pasażerka ma mnóstwo innych urazów, złamań kości. Jej stan się pogarszał; zapadła decyzja, aby przewieźć ją do innego szpitala - do Sosnowca. Ale i tam poprawy nie było. Konieczne okazały się kolejne przenosiny, tym razem do "oparzeniówki" w Siemianowicach. Za każdym razem kobieta trafiała na szpitalne oddziały intensywnej terapii.

W naszym szpitalu leczy się nie tylko oparzenia, ale także rany przewlekłe. Chcieliśmy leczyć ją w specjalnej, hiperbarycznej komorze. Dlatego zapadła decyzja, żeby przewieźć ją do nas - mówi Piotr Wróblewski, szef OIOM-u w siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń.

Niestety, leczenie w komorze trzeba było przerwać, bo kobieta miała problemy z oddychaniem. To jest nadal ciężki stan. Dalej istnieje ryzyko zagrożenia życia życia - mówi Piotr Wróblewski.

Mogę tylko czekać - mówi mąż kobiety.

Ranna kobieta od samego początku, czyli od miesiąca, utrzymywana jest w farmakologicznej śpiączce. Jak mówią lekarze, w przyszłości może nie pamiętać tego, co działo się z nią przez kilka ostatnich tygodni.

Miesiąc od tragedii na torach

Do katastrofy kolejowej doszło dokładnie miesiąc temu w pobliżu Szczekocin koło Zawiercia. W sobotę, 3 marca wieczorem - na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa - zderzyły się czołowo pociągi TLK "Brzechwa" z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i Interregio "Jan Matejko" relacji Warszawa Wsch. - Kraków Główny. Pociąg Warszawa-Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka jechał pociąg Przemyśl-Warszawa. W wyniku katastrofy zginęło 16 osób, a ponad 50 zostało rannych.