Jeśli jesteśmy w Johannesburgu, a brakuje nam czasu na wyjazd na safari, możemy wybrać się do Lion Parku. Może to jedynie namiastka prawdziwego safari, ale i tak warto. Dzikie zwierzęta będziemy mogli nie tylko z bliska zobaczyć, ale też pogłaskać i nakarmić.

Park zwiedzamy w dużym okratowanym samochodzie. Przewodnik ma przy sobie gaz na wypadek, gdyby któreś ze zwierząt stało się zbyt natarczywe. Park możemy zwiedzać również własnym samochodem - to tańsza opcja, ale brak fachowych opowieści jest sporym minusem.

Najpierw ruszamy obejrzeć kopytne. Prowadząca po bezdrzewnym terenie trasa poprowadzi nas wśród zebr, gnu, bawołów, innych antylop i jeszcze kilku gatunków, których - przyznam - nie zapamiętałem. Ta część przejażdżki trwa mniej więcej pół godziny.

Kolejny etap to terytorium lwów. Przed wjazdem oczywiście tabliczki pod tytułem: "Nie wysiadaj z samochodu". To teren zamknięty i strzeżony, podzielony na cztery wybiegi. Na każdym z nich żyje jedna lwia rodzina. Samiec, kilkanaście samic i młode. Lwy przesypiają kilkanaście godzin dziennie, bardziej aktywne są w nocy, więc jedyne, co zobaczyliśmy, to przeciągające się wielkie koty. Mało który był nami zainteresowany. Poza jednym, który upodobał sobie blond malca i z ochotą stawał przy samochodzie na dwóch łapach. Nie wiem, czy tylko się przyglądał, czy może już w myślach pałaszował kilkulatka. Lwiego ryku jednak nie usłyszeliśmy.

Park daje także możliwość zbliżenia się do młodych, kilkumiesięcznych lwów: można je pogłaskać i sprawdzić z bliska, jak wyglądają. Później zostaje jeszcze możliwość nakarmienia żyrafy - w tym celu wchodzimy na wysoki podest, żeby zwierzak nie musiał się schylać. Karmę z radością przyjmą też strusie, choć nie okazują tego w jakiś wymowny sposób. Na miejscu jest oczywiście restauracja i sklep z pamiątkami. Swoje wybiegi mają tu także kojoty, hieny, gepardy i surykatki.

Jak powiedział mi przewodnik George, tylko raz zdarzył się tu wypadek. Pewien mężczyzna przeskoczył przez siatkę i chciał dostać się do parku nielegalnie. Został zjedzony przez lwy. Geogre twierdzi, że jeśli zwierzętom okaże się szacunek, one odpowiedzą tym samym.