Edinson Cavani nie zagra w podstawowym składzie w dzisiejszym meczu z Francją. Brak napastnika reprezentacji Urugwaju będzie ogromną wyrwą w wyjściowym składzie drużyny z Ameryki Południowej. Cavani od lat jest gwiazdą drużyny i tworzy znakomity duet z Luisem Suarezem. A w Europie zaczynał u boku Radosława Matusiaka.

Na Stary Kontynent Edinson Cavani trafił pod koniec stycznia 2007 roku. Kilka tygodni wcześniej do tego samego klubu - włoskiego Palermo - trafił Radosław Matusiak. Na boisku panowie się nie spotkali. Polak zaliczył w Serie A trzy mecze i strzelił jedną bramkę. Cavani w debiutanckim sezonie zagrał w siedmiu spotkaniach i zdobył dwa gole. Później wszystko się "rozjechało". Matusiak właściwie nie wrócił już na wysoki poziom, a Cavani szczebel po szczeblu piął się w hierarchii światowego futbolu. W kolejnych sezonach w barwach Palermo strzelał w Serie A: 5, 14 i 13 bramek.

Po trzech i pół roku spędzonych w Europie pojechał do RPA na swój pierwszy mundial. Tam Urugwaj dotarł do półfinału, a u boku Diego Forlana terminowali już i Cavani i Luis Suarez. Gol i asysta Cavaniego to był początek światowej kariery. Następnie transfer do Napoli i kolejne trzy lata we Włoszech. Od lipca 2013 roku Urugwajczyk gra już w PSG. Bilans? 112 goli w Serie A, 116 w Ligue 1, 32 w Lidze Mistrzów. Łącznie już ponad 500 meczów w klubowej piłce i 311 trafień. Do tego 58 asyst. Reprezentacja? 105 meczów i 45 goli. W tym już 3 na rosyjskim mundialu. Dwie z nich pozwoliły pokonać Portugalię w 1/8 finału.

Może się zakręcić w głowie, ale żyjący od lat na piłkarskim świeczniku Cavani to człowiek stroniący od blichtru. I dużo spokojniejszy od swojego partnera z ataku Suareza. Panowie urodzili się zresztą w tym samym szpitalu w odstępie zaledwie trzech tygodni. Może dlatego tak dobrze rozumieją się na boisku.

Wróćmy jednak do Cavaniego, który na zgrupowanie reprezentacji w Montevideo dotarł ze swojego rodzinnego miasta... autobusem. Żadnych limuzyn, helikopterów czy podwózki przez znajomego. Zamiast tego - zwykły, rejsowy autobus na dystansie blisko pół tysiąca kilometrów. W trakcie podróży rozdawanie autografów czy zdjęcia z fanami, którzy taką podróż zapamiętają na długo, a po golach Cavaniego w pojedynku z Portugalią mieli na pewno dodatkowe powody do radości. W 2016 roku piłkarz wybrał się na przykład od Macedonii by cieszyć się widokami w okolicach miasta Wełes.

Człowiek ciekawy świata, religijny, pełen pasji, poszukujący drogi po zakończeniu piłkarskiej kariery - stąd zainteresowanie agronomią. Do tego świetny piłkarz i świetny znawca francuskiego futbolu. W końcu nad Sekwaną gra od dobrych kilku lat. Jego gra to gwarant piłkarskiej jakości, polotu, ale i spokoju na boisku. 

Dzisiejsze przedpołudnie zostanie w Urugwaju zdominowane przez futbol. Pierwszy gwizdek usłyszymy, gdy w Montevideo będzie punktualnie 11. Specjalne zezwolenie na oglądanie pojedynku Francja-Urugwaj dostali choćby urzędnicy, ale czy w tracie spotkania ktokolwiek pofatyguje się do urzędu? Ulice urugwajskiej stolicy szybko dziś opustoszeją, a czy po meczu zamienią się w miejsce zabawy godnej karnawału w Rio de Janeiro? To zależy już od urugwajskich piłkarzy. 


(ak)