Brytyjski wokalista i współzałożyciel zespołu rockowego The Rolling Stones Mick Jagger odpiera zarzuty, że swoją obecnością na stadionie w Belo Horizonte przyniósł pecha drużynie Brazylii. Brazylijczycy zostali rozgromieni w półfinale piłkarskiego mundialu przez Niemcy 7:1.

Mogę przyjąć odpowiedzialność jedynie za pierwszą bramkę strzeloną przez Niemców, ale nie za sześć pozostałych - powiedział żartobliwie 70-letni muzyk w wywiadzie dla brytyjskiej bulwarówki "The Sun" i dodał, że nie poczuwa się do winy.  

Mecz w Belo Horizonte Jagger obserwował z synem Lukasem. Miano człowieka przynoszącego pecha przylgnęło do niego, po tym jak na Twitterze zagrzewał do boju Anglików i przepowiadał zwycięstwa Portugalczyków i Włochów. Żaden z tych zespołów nie wyszedł z grupy i nie awansował do 1/8 finału.

Brazylijscy fani przynosili na mecze w ćwierćfinale i półfinale plakaty z podobizną Jaggera w koszulkach ich przeciwników reprezentacji Kolumbii i Niemiec, aby w ten sposób odwrócić "przekleństwo".