Wojsko nie zniszczy osobistych przedmiotów i ubrań ofiar smoleńskiej katastrofy - ustalili reporterzy RMF FM. Są one przechowywane w magazynie spalarni odpadów w Rzeszowie. Spalenie przedmiotów planowała prokuratura, ale nie zgodził się na to sąd. Ekspertyza przeprowadzona na zlecenie wojska miała ustalić czy na rzeczach są substancje, które mogą stanowić zagrożenie.

Z opinii sporządzonej przez biegłych wynika, że takie ryzyko nie istnieje. Specjaliści z zespołu powołanego przez Szefa Sztabu Generalnego sporządzili poszerzoną opinię. Wynika z niej, że na rzeczach ofiar katastrofy 10 kwietnia nie ma substancji chemicznych i promieniotwórczych. Dlatego mogą one zostać wydane rodzinom.

Komisja stwierdziła również, że pozostałe substancje które znajdują się na przedmiotach będzie można usunąć. Odpowiednim sprzętem i narzędziami dysponuje wojsko.

W siedzibie rzeszowskiej firmy, złożono łącznie 92 pakiety zawierające w sumie 562 przedmioty. Cała procedura oczyszczania potrwa jeszcze kilka tygodni. Potem będzie można zacząć oddawać przedmioty rodzinom.

Wojsko przygotowało katalogi ze zdjęciami wszystkich rzeczy, które pozostały po ofiarach tragedii. Każdy, nawet najmniejszy przedmiot został sfotografowany i opisany. Chodzi o to by każdy z członków rodzin ofiar mógł najpierw obejrzeć rzeczy i zdecydować, czy chce je odbierać. W większości są to strzępki ubrań, czy fragmenty całych przedmiotów.

W ten sposób żandarmeria wojskowa chce zminimalizować stres, a także zaoszczędzić niektórym osobom podróży. Jednak każdy kto będzie chciał, będzie mógł odebrać wszystko co pozostało po bliskim. W piątek oficjalnie mają o tym poinformować prokuratorzy wojskowi na konferencji prasowej w południe.