Edmund Klich pisze list do komisji Tatiany Anodiny - ustalił dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada. Polski przedstawiciel przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym tym razem już o nic nie prosi Rosjan. Podsumowuje dotychczasową współpracę w sprawie badania przyczyn katastrofy 10 kwietnia; nie kryje niezadowolenia z tych kontaktów w ostatnim okresie.

Zobacz również:

Polscy eksperci mają już od dawna komplet rozmów Rosjan w wieży kontroli lotów w Smoleńsku. Są trzy zapisy. Bardzo wyraźna korespondencja radiowa, rozmowy telefoniczne też wyraźne. I jest też tzw. tło. Na nim są rozmowy telefoniczne, komendy kierownika lotu i rozmowy między osobami. To jest kopalnia wiedzy - powiedział Edmund Klich w rozmowie z dziennikarzem RMF FM.

Jak się jednak okazuje, te nagrania to w dużej mierze surowe zapisy. Klich powiedział również, że jest tam - jak to ujął - sporo dziur, anonimowych osób i niejasności. Nad tym, przed ten miesiąc, półtora, intensywnie prasowałem i wiele wniosków z tego wynika. Pytania przekazywałem stronie rosyjskiej - stwierdził Klich.

Co może powiedzieć o zachowaniu rosyjskich kontrolerów lotu na podstawie tych zapisów? To jest ten problem, który chciałem bardzo szczegółowo wyjaśnić, ale nie dostałem odpowiedzi - zaznaczył polski akredytowany przy MAK. Jak dochodziło się do szczegółów, gdzie już te rzeczy, według naszej oceny, mogły mieć wpływ na przyczynę wypadku, to zaczęły się pewne problemy - zaznaczył.

Ostatnim przykładem blokady informacyjnej jest odmowa przekazania Polsce dokumentów lotniskowych. Rosjanie twierdzą, że procedury lotniska "Siewiernyj" nie mają zastosowania do lotu tupolewa, bo według nich był to rejs cywilny. Z niewyjaśnionych przyczyn nie ma też protokołów z oblotu lotniska z 14 kwietnia; nie otrzymaliśmy też wyników wspólnych badań przyrządów lotniska.