Zaledwie trzy wnioski o ekspertyzę nadesłanych z Rosji akt sądowo-medycznych ofiar katastrofy smoleńskiej trafiły do Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu - ustalił "Nasz Dziennik". Dlaczego tak mało? "To jest kwestia skompletowania dokumentacji medycznej, zarówno z Rosji, jak i z Polski" - tłumaczy kpt. Marcin Maksjan z Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

W skład działającego od pięciu miesięcy podzespołu śledczych wchodzi kilku prokuratorów. Ich zadaniem jest porządkowanie rozproszonej dokumentacji nadchodzącej z Rosji oraz występowanie o dokumentację dotyczącą poszczególnych osób w Polsce. To jest żmudna praca kompletowania materiałów, które spływały do nas z Federacji Rosyjskiej w różnych partiach - podkreśla Maksjan. Poważną bolączką śledczych jest to, że nadal nie mają kompletu materiałów, m.in. zdjęć.

Do tej pory prokuratura złożyła wnioski dotyczące byłego posła PiS i koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna. Skutkiem tego była ekshumacja jego zwłok. Według "Naszego Dziennika", jeden z pozostałych dwóch wniosków dotyczy byłego wicepremiera Przemysława Gosiewskiego. Jednak ta ekspertyza nie została ukończona. Dlatego wnioski o jego ekshumację pozostają nierozpatrzone.

Prokuratura chce przeprowadzić swoisty audyt aktów wszystkich ofiar - stwierdza Maksjan. Jednak niektórzy pełnomocnicy uważają, że wiele rodzin nie kwestionuje materiałów sądowo-medycznych i można by zrezygnować ze sformułowania wniosków o ekspertyzy. Wysyłanie materiałów do biegłych trwa, a niektóre sytuacje są oczywiste ocenia mec. Bartosz Kownacki.

Prawdopodobnie 6 grudnia zbierze się komisja Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu - informuje rzeczniczka Akademii Medycznej we Wrocławiu Jolanta Grzebieluch. Komisja ma wydać raport dotyczący przebadanego materiału pobranego podczas przeprowadzonej pod koniec sierpnia ekshumacji zwłok Zbigniewa Wassermanna.