"Nic nie widać?" - to kolejne rozszyfrowane słowa, które padły w kokpicie samolotu tuż przed katastrofą 10 kwietnia. Wiceszef polskiej komisji badającej wypadek Tu-154 potwierdził, że są dowody na to, że załoga podjęła próbę odejścia na drugi krąg.

Ma o tym świadczyć komenda "odchodzimy" wypowiedziana przez pierwszego pilota a potwierdzona przez drugiego pilota.

Jak twierdzi wiceszef komisji Millera pułkownik Mirosław Grochowski odkryte w zapisie komendy pozostają w sprzeczności z ustaleniami rosyjskiego MAK-u, według którego polscy piloci nie spróbowali dźwignąć maszyny. Decyzja, która pada, jest stuprocentowo pewna, daje nowe światło temu elementowi - mówi Grochowski.

Co więcej, eksperci podejrzewają, że piloci tuż po komendzie "odchodzimy" uruchomili tak zwany przycisk odejścia w autopilocie. Nic takiego się jednak nie zapisało na czarnej skrzynce. Dlatego najprawdopodobniej jeszcze w tym tygodniu zostanie przeprowadzony eksperyment, polegający na powtórzeniu wszystkich domniemanych czynności podczas realnego lotu drugim tupolewem. Wtedy okaże się, czy naciśnięcie tego przycisku zapisuje się faktycznie, czy nie.

Tuż przed komendą "Odchodzimy" pada pytanie: "Nic nie widać?". Krótko przed komendą "Odchodzimy" i przed komendą "Sto metrów" - mówi Grochowski.

Według Grochowskiego wydaje się, że od momentu, gdy kpt. Arkadiusz Protasiuk wypowiedział komendę: "Odchodzimy" do chwili katastrofy było dość czasu do wyprowadzenia samolotu. Zastrzegł, że jest to jego opinia i nie chciałby, by traktować ją jako wiążącą na obecnym etapie wyjaśniania sprawy.

W ustaleniu przebiegu ostatnich sekund lotu ma komisji pomóc symulacja przeprowadzona na Tu-154. Dziś Grochowski nie był w stanie sprecyzować, kiedy eksperyment zostanie przeprowadzony ani co dokładnie zostanie podczas niego sprawdzone. Jak dodał, jest to ustalane.