Szczyt G20 w Cannes kończy się wielką porażką. Nie ma porozumienia w sprawie dwóch najważniejszych kwestii - zwiększenia unijnego funduszu antykryzysowego i wzmocnienia MFW. Marzenia Niemiec i Francji o tym, że uratują nas Chiny lub Rosja, prysły.

Na szczycie zwyciężył strach. Nikt nie chce dokładać się do Europy, jeżeli ta nie jest w stanie samodzielnie się uporać z kryzysem politycznym. Wszyscy więc zamknęli swoje portfele. Ogłosiła to kanclerz Niemiec Angela Merkel. Stwierdziła, że prawie nikt nie chciał dokładać się do EFSF-u, czyli europejskiego funduszu antykryzysowego, z którego miały być ratowane Grecja i Włochy. To był priorytet unijnych przywódców i główny wniosek z europejskiego szczytu w Brukseli półtora tygodnia temu.

Indyjski minister finansów dodał, że bardzo poważnie rozważano scenariusz wyjścia Grecji ze strefy euro. Ateny miałyby wkrótce wrócić do drachmy - oświadczył. Sytuację stara się łagodzić szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso, który zapowiedział, że rozmowy będą trwały w kolejnych dniach, tygodniach i miesiącach.

Wyszło więc na to, że nikt nie ma lekarstwa na kryzys i Europa, która liczyła na zbawienie, musi się teraz wziąć za żmudną pracę nad reformowaniem gospodarki.