Francja i Niemcy chcą uzdrowić strefę euro przez zmianę traktatów Unii Europejskiej. Dopuszczają jednak umowę między państwami eurogrupy otwartą także dla innych państw. Ogłosił to Nicolas Sarkozy na wspólnej konferencji prasowej z Angelą Merkel. Przywódcy Francji i Niemiec rozmawiali w Pałacu Elizejskim na temat wspólnych propozycji uzdrowienia sytuacji w strefie euro.

Na konferencji prasowej Merkel i Sarkozy zapowiedzieli, że w środę prześlą szefowi Rady Europejskiej Hermanowi Van Rompuyowi projekt nowego europejskiego traktatu. Ma on zawierać przede wszystkim regulacje w sprawie zaostrzenia dyscypliny budżetowej wśród członków strefy euro. Kraje, które będą się nadmiernie zadłużać, będą automatycznie karane. Według sugestii Merkel, mają być zaskarżane do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości. Sarkozy zaznaczył jednak, że w szczególnych przypadkach będą się temu mogli sprzeciwić inni członkowie eurolandu, a decyzje w tej sprawie będą zapadać większością głosów.

Prezydent Francji chce, by nowy traktat ratyfikowały wszystkie kraje Unii, ale jeśli pojawią się problemy, to ratyfikować go mają tylko członkowie strefy euro i państwa, które będą chciały do nich dołączyć. Merkel i Sarkozy oczekują, że państwa eurostrefy porozumieją się co do traktatu do marca przyszłego roku.

Obydwa kraje odrzuciły możliwość emitowania euroobligacji jako sposobu na rozwiązanie kryzysu. Przywódcy opowiedzieli się też za pełną niezależnością Europejskiego Banku Centralnego.

Poza tym Sarkozy ogłosił, że krokiem w stronę wzmocnienia zarządzania eurogrupą będzie zwoływane od tej pory co miesiąc spotkanie przywódców krajów eurolandu.

Nad Wisłą łatwo nie będzie

W Polsce zmiana unijnych traktatów byłaby trudna do przeprowadzenia. Ratyfikacja przez parlament wymagałaby większości dwóch trzecich głosów. Koalicji rządowej - przy pełnej sali w Sejmie oraz nawet ze wsparciem Ruchu Palikota i SLD - zabrakłoby do przeforsowania zmian dwóch głosów. Potrzebne byłoby więc poparcie PiS albo klubu Solidarnej Polski, co w tej chwili wydaje się wykluczone.

Dlatego Donald Tusk wspomina o możliwości zawierania umów międzyrządowych, co jest procedurą prostszą, ale - według Janusza Lewandowskiego - dla Polski o wiele gorszą. Jeśli reformować Unię, to na drodze traktatowej, która czyni z nas udziałowców tego przedsięwzięcia, a nie poprzez zmianę międzyrządową, z której wyłania się taki koncert mocarstw, trochę w stylu westfalskim z dawnych wieków, z doproszeniem Polski, ale tak naprawdę bez prawa wpływu - podkreśla komisarz.