Strona białoruska deklaruje, że w rejonie przejścia granicznego w Kuźnicy nie ma już osób, które mogłyby stanowić zagrożenie dla polskich służb, w związku z czym chciałaby wznowienia na nim ruchu - wynika z odpowiedzi na pismo szefa polskiej SG gen. dyw. Tomasza Pragi.

W piśmie skierowanym w czwartek do przewodniczącego Państwowego Komitetu Granicznego Republiki Białorusi szef Straży Granicznej domagał się, by do końca tygodnia z rejonu przejścia w Kuźnicy usunięto migrantów. Jak dodał, gdyby do tego nie doszło, możliwe jest zamknięcie tamtejszego towarowego przejścia kolejowego.

W piątek Straż Graniczna opublikowała na swojej stronie komunikat, z którego wynika, że gen. dyw. Praga uzyskał odpowiedź ze strony Białorusi. "Strona białoruska chciałaby wznowienia ruchu w przejściu granicznym Bruzgi - Kuźnica Białostocka. Równocześnie deklaruje, że nie ma już tam osób, które mogłyby stanowić zagrożenie dla polskich służb" - wskazano.

Szef białoruskich służb granicznych gen. Anatolij Lappo podkreślił, że większość obcokrajowców rozmieszczono w centrum transportowo-logistycznym "Bruzgi", a pozostali wylecieli w czwartek lotem ewakuacyjnym z Mińska do Iraku. Zadeklarował jednocześnie, że białoruscy pogranicznicy podejmują wszelkie niezbędne środki, aby uregulować sytuację z obcokrajowcami w rejonie drogowego przejścia granicznego. Jednocześnie strona białoruska zaznaczyła, że jest gotowa do wznowienia na tym przejściu ruchu.

Agresja wobec polskich funkcjonariuszy

Jak przypomniano na stronie SG, w swoim czwartkowym wystąpieniu gen. dyw. Tomasz Praga podkreślił, że w ostatnich dniach w pobliżu przejścia w Kuźnicy doszło do wielu aktów agresji wymierzonych w polskich funkcjonariuszy. "Migranci atakowali polskie służby przy całkowitej bierności służb białoruskich. W związku z tą niedopuszczalną sytuacją strona białoruska otrzymała ultimatum w kwestii ustabilizowania sytuacji w rejonie przejścia granicznego" - podkreślono.

Na polsko-białoruskiej granicy trwa kryzys migracyjny wywołany przez reżim prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki. Chodzi o zorganizowaną akcję sprowadzania migrantów na Białoruś, by ci potem próbowali nielegalnie przekroczyć granicę z Polską.

Zaostrzenie sytuacji na granicy

Sytuacja zaostrzyła się przed tygodniem, kiedy niedaleko przejścia granicznego Kuźnica - Bruzgi po białoruskiej stronie granicy zgromadziła się duża grupa cudzoziemców, która podjęła siłową próbę sforsowania granicy. Grupa przeszła ostatecznie na samo przejście graniczne, gdzie w ten wtorek doszło do szturmu na granicę. W stronę polskich służb rzucane były m.in. kamienie oraz kłody drewna; niektórzy funkcjonariusze zostali ranni.

Obozowisko stworzone przy przejściu ostatecznie opustoszało, a migranci skierowani zostali przez służby białoruskie do centrum logistycznego. Jak informuje na Twitterze rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, wokół centrum powstaje już "prawdziwe miasteczko", na terenie którego utworzono już m.in. sklep, food-truck czy kantor.

W związku z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej ruch graniczny na przejściu drogowym w Kuźnicy został zawieszony od 9 listopada br. do odwołania.