25 grudnia to - według cudzoziemców mieszkających w centrum logistycznym w białoruskich Bruzgach - data kluczowa dla ich losów. Jak przekonują, wtedy ma się okazać, czy trafią do Unii Europejskiej - informują nasi specjalni wysłannicy Krzysztof Zasada i Mateusz Chłystun, którzy są po białoruskiej stronie. Co ma się wydarzyć za cztery dni?

Irakijczycy, z którymi rozmawiali nasi specjalni wysłannicy w centrum logistycznym w białoruskich Bruzgach, przekonują, że wtedy ma zapaść decyzja Berlina, czy powstanie korytarz humanitarny z Białorusi do Niemiec. 

Gdy dziennikarze RMF FM zapytali, skąd mają takie informacje, Irakijczycy stwierdzili, że przekazują im je przedstawiciele białoruskich władz. To - jak usłyszeli nasi wysłannicy - napawa ich lekką nadzieją. 

Przed Nowym Rokiem wszyscy powinniśmy być już w Niemczech. Nie wiemy, czy to prawda czy nie. W moim przypadku, jeśli to się nie spełni, pójdę do lasu i będę próbował przekroczyć polską granicę - mówił jeden z nich w rozmowie z Krzysztofem Zasadą i Mateuszem Chłystunem. 

Nasi specjalni wysłannicy przekonali się, że przebywający w hali w Bruzgach chcą wiarygodnych informacji na temat swej sytuacji. Kilkakrotnie zadawano dziennikarzom RMF FM pytania: czy mają dla nich jakiekolwiek, nawet nie tylko dobre wieści. 

Łukaszenka mówił o "zgodzie kanclerz". Niemcy dementują

Po 16 listopada białoruskie władze zaadaptowały budynki centrum logistycznego w Bruzach, aby tymczasowo mogli tam przebywać migranci, którzy wcześniej znajdowali się w zaimprowizowanym obozowisku przy granicy. Osoby te znajdują się pod nadzorem białoruskich służb mundurowych.

Obóz dla migrantów pod koniec listopada odwiedził Alaksandr Łukaszenka. Informowały o tym białoruskie media państwowe.

Podczas spotkania przywódca białoruskiego reżimu mówił, że Niemcy powinny przyjąć przebywających tam migrantów, a "kanclerz Merkel się zgadza". Jak twierdził, migranci mieliby się dostać do UE korytarzem humanitarnym przebiegającym przez terytorium Polski.

2 tysiące osób dla Niemiec to nie jest duży problem - powiedział Łukaszenka, cytowany przez agencję dpa. Łukaszenka dwa razy rozmawiał telefonicznie z Angelą Merkel.

Jego słowa zdementował rząd Niemiec. W imieniu kanclerz i rządu federalnego chciałbym wyraźnie powiedzieć, że to stwierdzenie jest fałszywe - oświadczył wówczas rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert.

Nasi wysłannicy są na Białorusi

Od niedzieli po białoruskiej stronie są dziennikarze RMF FM: Krzysztof Zasada i Mateusz Chłystun. Jako jedyni przedstawiciele polskich mediów na Białorusi od 20 grudnia relacjonują dla Was wydarzenia z pogranicza. Nasi dwaj specjalni wysłannicy z bliska opisują to, co dzieje się po drugiej stronie granicy.

Ich raporty usłyszycie w Faktach RMF FM, internetowym radiu RMF24, przeczytacie na RMF 24. Śledźcie także nasze media społecznościowe.

Po stanie wyjątkowym

Od początku roku straż graniczna zanotowała kilkadziesiąt tysięcy prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Wszystko przez działania reżimu Alaksandra Łukaszenki, który sprowadzał migrantów z Bliskiego Wschodu, a następnie wysyłał ich na granicę. Działania te miały na celu m.in. wywarcie presji na Unię Europejską, by zrezygnowała z sankcji nałożonych po zeszłorocznych wyborach prezydenckich, które zostały uznane przez międzynarodową społeczność za sfałszowane. 

Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią obowiązywał stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy wydanego na wniosek Rady Ministrów rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy. Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego do 30 listopada.

Natomiast od 1 grudnia do 1 marca na mocy rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych i administracji Mariusza Kamińskiego na terenie przy granicy z Białorusią obowiązuje zakaz przebywania. Obejmuje on 115 miejscowości województwa podlaskiego i 68 miejscowości województwa lubelskiego.

Wprowadzenie zakazu przebywania w strefie nadgranicznej umożliwia nowelizacja ustawy o ochronie granicy państwowej. Nowelę podpisał prezydent Andrzej Duda.