5 845 norek z jednej z ferm z Pomorza trafi na ubój - to decyzja Inspekcji Weterynaryjnej związana z wykryciem wśród norek wirusa SARS-Cov-2. Na tej samej fermie koronawirusa jesienią wykryli naukowcy z Trójmiasta. Wtedy badania IW nie potwierdziły ich ustaleń.

Naukowcy Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego i Uniwersytetu Gdańskiego potwierdzili w listopadzie zakażenie SARS-CoV-2, u ośmiu z ponad dziewięćdziesięciu zbadanych norek. 

Jak informował wtedy reporter RMF FM Kuba Kaługa badania te, nie były jednak przeprowadzone na zlecenie inspekcji weterynaryjnej. Trzeba było je więc powtórzyć. Wtedy badania prowadzone przez inspekcję nie potwierdziły ustaleń gdańskich naukowców.

Tym razem wirusa wykryto podczas kontroli przeprowadzonej na tej samej fermie. Testy, po pobraniu wymazów od 20 sztuk norek, zidentyfikowały wirusa w 4 próbkach. "Powiatowy Lekarz Weterynarii w Kartuzach niezwłocznie przeprowadził dochodzenie epizootyczne, w wyniku którego podjął decyzję nakazującą ubój zwierząt. W dochodzeniu epizootycznym ustalono, że w ognisku choroby znajdowało  się  5 845 sztuk norek." - czytamy w wydanym komunikacie.

Opiekunowie zwierząt trafią na kwarantannę. Dokładne wyniki dopiero w poniedziałek

Kwarantanną objęto wszystkie osoby opiekujące się zwierzętami na fermie k. Kartuz, gdzie wykryto pierwszy w Polsce przypadek zakażenia SARS-CoV-2 u norek. Będą one poddane testom na obecność patogenu - przekazał w poniedziałek PAP pomorski sanepid.

Szczegółowe badania wyniki badań będą znane w przyszły poniedziałek, są to dość specjalistyczne procedury, w związku z tym potrzebujemy czasu - wyjaśnił dyrektor Instytutu Weterynaryjnego w Puławach Krzysztof Niemczuk.. Na razie nie można stwierdzić, na ile wirus jest szkodliwy, ale - jak mówił - nie wyklucza się żadnej odmiany. Specjalistyczne badania pozwolą określić, czy mamy do czynienia z klasycznym wirusem, tym który jest znany z początkowych faz epidemii, czy jest to jeden z nowych wariantów.

Niemczuk wyjaśnił, że chorobę wykryto w badaniu diagnostycznym przewidzianym w urzędowym monitoringu wynikającego z rozporządzeń ministra rolnictwa. Były to badania rutynowe. Wcześniej, służby weterynaryjne przebadały kilka innych ferm norek; na żadnej nie stwierdzono wirusa. Ale do przebadania została znacząca liczba stad - dodał.

Badania epizootyczne prowadzi Inspekcja Weterynaryjna. Z tego co wiem, na dzień otrzymania próbek nie było żadnych objawów u zwierząt, należy więc wnioskować, że była to pierwsza, początkowa faza zakażenia, którą udało się wychwycić dzięki monitoringowi - powiedział Niemczuk.

Resort rolnictwa wydał w niedzielę komunikat w tej sprawie

W niedzielnym komunikacie resortu rolnictwa, czytamy jedynie, że "Inspekcja Weterynaryjna równolegle rozpoczęła działania, których celem jest zabezpieczenia fermy". Wszczęto także "działania administracyjne mające na celu likwidację zwierząt", które - jak czytamy - stały się niebezpiecznym rezerwuarem i wektorem SARS-CoV-2 dla ludzi.

Napisano, że aby zminimalizować zagrożenia dla zdrowia i życia, wdrożono dyspozycje rozporządzeń Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 15 grudnia 2020 r. w sprawie zwalczania zakażenia SARS-CoV-2 u norek oraz z dnia 02 grudnia 2020 r. w sprawie określenia choroby zakaźnej zwierząt podlegającej obowiązkowi zwalczania (SARS-CoV-2 u norek).

Zaznaczono, że o zaistniałej sytuacji poinformowany został Prezes Rady Ministrów, Minister Zdrowia i odpowiedni poziom Państwowej Inspekcji Sanitarnej.

Opracowanie: