Magdalena Stysiak jedna z czołowych zawodniczek siatkarskiej reprezentacji Polski ma za sobą pierwszy sezon we włoskiej lidze. Jak mówi zawodniczka Savino Del Bene Scandicci, "ten sezon był bardzo udany. Mimo że przerwała go pandemia koronawirusa". Reprezentanta Polski od kilku tygodni jest już w rodzinnym domu, gdzie trenuje indywidualnie. O tym jak wyglądały ostatnie dni przed wyjazdem z Włoch i reprezentacji Polski z Magdaleną Stysiak rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Magdalena Stysiak jedna z czołowych zawodniczek siatkarskiej reprezentacji Polski ma za sobą pierwszy sezon we włoskiej lidze. Jak mówi zawodniczka Savino Del Bene Scandicci, "ten sezon był bardzo udany. Mimo że przerwała go pandemia koronawirusa". Reprezentanta Polski od kilku tygodni jest już w rodzinnym domu, gdzie trenuje indywidualnie. O tym jak wyglądały ostatnie dni przed wyjazdem z Włoch i reprezentacji Polski z Magdaleną Stysiak rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.
Magdalena Stysiak na zdjęciu po lewej stronie / Maciej Kulczyński /PAP

Wojciech Marczyk: Jak się czujesz? Jak zdrowie? Bo niedawno zakończyłaś 14-dniową obowiązkową kwarantannę po powrocie z Włoch.

Magdalena Stysiak: Zakończyłam już kwarantannę. Czuję się bardzo dobrze, ja i cała moja rodzina. Jesteśmy zdrowi, a to jest najważniejsze. Nadal oczywiście uważamy na siebie, bo pandemia nadal trwa. Jestem w domu, fajnie jest z rodziną, ale już chciałabym wrócić do normalnego uprawiania sportu.

Czy dlatego, że doświadczyłaś trudnej sytuacji związanej z pandemią we Włoszech, to sama jesteś bardziej ostrożna? A może nawet w pewnym momencie byłaś bardziej wystraszona?

Tak. Ktoś kto przeżył sytuację, która była we Włoszech, trochę inaczej patrzy na to wszystko. W Polsce sytuacja cały czas się rozwija, ale na pewno nie w takim tempie, jak było to we Włoszech. Tam było naprawdę ciężko. Ja już tam siedziałam w domu 4 tygodnie bez treningów. Do tego mieszkałam blisko szpitala i cały czas było słychać odgłosy przejeżdżających karetek. To było przerażające. Wychodziłam jedynie do sklepu i to tylko wtedy, gdy była tak potrzeba. Na szczęście sklep miałam blisko domu. Kolejki jednak były bardzo duże, trzeba było stać nawet godzinę. Czasem nawet gdy widziałam taką kolejkę, to przychodziłam później lub dochodziłam do wniosku, że bez czegoś mogę się obejść. Teraz w Polsce jestem bardzo ostrożna i ostrzegam przed koronawirusem. Wiem, jak wyglądało to we Włoszech. Każdy jednak ma swój rozum i postąpi jak uważa.

A rodzina odetchnęła z ulgą, kiedy wróciłaś do domu? Bo zawsze ma się pewność jak ktoś jest blisko, a nie tylko jak się z nim rozmawia przez komunikatory internetowe czy telefon.

Rodzina była bardzo zadowolona. Ja z Włoch wracałam samochodem i czułam się bardzo dobrze. Czułam, że nie jestem chora, bo pewnym nigdy nie można być. Po powrocie jak trzeba przez 14 dni nie wychodziłam z domu. Może było mi łatwiej, bo mam podwórko i mogłam wyjść na świeże powietrze chociażby pobawić się z psem, czy skakać na skakance. We Włoszech byłam zamknięta w mieszkaniu w bloku i treningi wyglądały inaczej. Rodzina jest bardzo zadowolona. Staram się z nimi spędzać jak najwięcej czasu i nadrabiać zaległości, bo już 5 lat mieszkam po za domem. Muszę jednak się powtórzyć, że już wróciłabym do sportu.

Do przechodząc już do sportu. Jak wyglądają teraz treningi? Wspomniałaś, że masz do dyspozycji podwórko. Może więc znalazło się na nim miejsce na siatkę, czy odbijasz piłką o ścianę domu?

Tak zdarzyło się odbijać o ścianę. Co drugi dzień mam treningi wideo z drużyną i z trenerem ze Scandicci. Jestem cały czas pod nadzorem i ćwiczymy wspólnie. Ustawiam sobie laptopa na podwórku i ćwiczymy. Wiadomo, że trening nie jest taki sam, ale cały czas sport uprawiam i staram się utrzymać dyspozycję.

Mówisz o tym, że wspólnie trenujecie online. Jak więc wygląda sytuacja innych zawodniczek w klubie?

Teraz wszystkie znajome siatkarki wróciły do swoich krajów. Każda trenuje w rodzinnym domu w swoim kraju. Jest ciężko, bo to treningi są zupełnie inne. Dla normalnego człowieka jest to problem, a dla sportowca tym bardziej. Wszystko miało swój rytm. Wstawałam, był trening, później obiad, znów trening, kolacja i spać. Teraz wstaję i trening robię w domu, a co potem? Jak ktoś mieszka na wsi, to jeszcze może coś na podwórku zrobić. Nawet skosić trawę. To jest dziwne co mówię, ale tak jest. O wiele gorzej mają mieszkający w bloku. Tam też niby można poćwiczyć, dziewczyny mają gumy, hantle czy piłki, ale to nie jest to co na świeżym powietrzu, a już wcale to co robimy w hali.

Chciałabyś już wrócić do Włoch? Chodzi mi o sport i rozgrywki, bo patrząc na twój debiutancki sezon we Włoskiej lidze to możesz być chyba bardzo zadowolona. Chociaż problemów nie zabrakło. Była kontuzja i niedokończone rozgrywki z powodu koronawirusa.

Nie ukrywam, że bardzo bym chciała już wrócić do Włoch i rozpocząć wszystko od nowa. Ten sezon był bardzo udany dla mnie. Decyzja o wyjeździe do Włoch była jedną z najlepszych moich decyzji w życiu. Nie spodziewałam się, że wszystko tak szybko się ułoży i dostanę szansę gry. Wiadomo, kontuzje się zdarzają. Na szczęście ta nie było poważna. Miałam złamany palec i przerwa ostatecznie wyniosła 2 tygodnie. Kiedy pozwolono mi wrócić, to już rozpoczynała się pandemia. Początek sezonu był jednak dla mnie bardzo udany. Dla klubu - średnio, bo mamy super zespół. Jednak prześladowały nas tie-breaki i gubiliśmy punkty. Ja jestem jednak bardzo zadowolona i mam nadzieję, że w przyszłym sezonie, bo zostaje w tym samym klubie, będzie jeszcze lepiej. Oby tylko zdrowie było, a resztę się wywalczy.

A spodobał się tobie ten włoski sposób życia?

Tak. Bardzo mnie się tam podoba. Do tego liga włoska jest jedną z najsilniejszych lig na świecie. Wiadomo, jest jeszcze turecka. Bardzo mi się podoba i nie zamierzam zmieniać klubu. Wszystko się na to składa i kultura, i sposób życia, i sport. Jestem szczęśliwa będąc tam.

Wspominasz, że wyjazd do Włoch to jednak z najlepszych decyzji w twoim życiu, ale chyba nie tylko sportowo? Dla tak młodej dziewczyny wyjazd za granicę, to też chyba lekcja życia?

Tak, można tak powiedzieć. Jak wspomniałam wcześniej, mieszkam już 5 lat poza domem. Jak miałam 13 lat, to opuściłam rodzinny dom i wyjechałam do Szczyrku do SMS-u. Wiadomo jednak, że to nadal było w Polsce. W każdym momencie mogłam pojechać do domu, czy rodzice mogli mnie odwiedzić. Potem był Chemik. SMS w Policach i dorosły Chemik. Potem pół roku w Budowlanych Łódź i srebrny medal mistrzostw Polski. Powoli więc to się wszystko rozkręcało. Jak ukończyłam 18 lat, to miałam już propozycję z ligi włoskiej z Savino Del Bene. Wtedy dla mnie było jednak ważne, żeby zdać jeszcze maturę. Zaznaczyłam nawet wtedy, że gdy zdam maturę, to mogę wyjechać. Byłam pewna, że wyjadę do Włoch, bo chciałam zawsze tam grać.

A jak idzie nauka włoskiego?

Mam lekcje włoskiego i na treningu już wszystko rozumiem. Poza życiem sportowym jest ciężko, bo ten język jest jednak specyficzny. Nie ukrywam jednak, że podoba mi się ten język i chcę się go uczyć. Było mi też łatwiej rozpocząć naukę, bo miałam tam też Agnieszkę Kąkolewską, z którą często rozmawiam. Mam też dużo koleżanek z Serbii. Ja mówię po serbsku i one też mi pomagały. Często mi też tłumaczyły z włoskiego. A na boisku większość rzeczy szybko zrozumiałam, bo jednak jak na co dzień się słyszy często to samo, to można szybko złapać. Pomogło też to, że chciałam się uczyć.

Mówisz, że chce wracać już do Włoch i grać, ale jeszcze wcześniej czeka cię zgrupowanie reprezentacji. Rozmawiałaś już z trenerem Jackiem Nawrockim?

Rozmawialiśmy wstępnie dużo wcześniej. Ostatnio nie rozmawialiśmy, ale mamy to zrobić w najbliższych dniach. Wstępnie mamy podany termin, że 4 czerwca rozpoczynamy zgrupowanie w Szczyrku. Pozostało nam się teraz zdzwonić z trenerem i wszystko dogadać.

A co z twoją pozycją w reprezentacji? W klubie grasz jako atakująca, a kadrze na przyjęciu. Tutaj się nadal nic nie zmieni?

Co do mojej przyszłości, ja na pewno widzę siebie bardziej na pozycji atakującej. I na pewno na tej pozycji będę grała w klubie. A co do reprezentacji? Mamy bardzo dobrą libero Marię Stenzel, która w razie potrzeby przyjmie za mnie piłki. Ja przyjmę, to leci na mnie 1 metr czy 1,5 metra i wtedy sobie poradzę. Ja mam się zająć atakiem. A grając razem z Malwiną (Smarzek-Godek przyd.red.) dajemy sobie wsparcie. Jeżeli grając w takim zestawieniu, mamy wygrywać, to dla mnie to nie jest problem. Po drugie. Ja jestem też młodą zawodniczką, więc mogę się cały czas uczyć przyjęcia.

A co robisz teraz najczęściej w domu rodzinnym po za treningami? Bo wspominałaś, że mieszkasz na wsi, więc pewnie jest możliwość pójść gdzieś pobiegać, czy pojeździć na rowerze?

Z tyłu, za moim domem mamy ścieżkę rowerową. Ona wiedzie przez pola i tam właśnie jeżdżę na rowerze, czy chodzę pobiegać. Mam też dużą rodzinę na wsi. W sumie pięć domów. Tam jest jedna ciocia, tu druga. Wszyscy chcielibyśmy się normalnie spotkać, ale tego nie robimy, bo jest trochę obaw. Ja wolę wyjść na pole pobiegać, czy pojeździć na rowerze.

A po treningu książka czy serial?

Wolę seriale, za książkami nie przepadam. Chociaż pół roku temu miałam taki moment, że namiętnie czytałam. Teraz jednak wolę zobaczyć serial.

A jest coś co ostatnio mocno cię wciągnęło, czy zainteresowało? Co byś mogła polecić?

Nie. Ja się nie przywiązuję do seriali. Wszyscy ostatnio mocno polecają mi "Dom z papieru", ale dla mnie jest za długi. Wiem, że jak zacznę oglądać, to się wkręcę i nie będę miała czasu na inne ważne rzeczy. On jest za długi, bo ma chyba, z tego co widziałam, 4 sezony i boję się, że mnie wciągnie i nie będę miała czasu na podstawowe czynności. 


Opracowanie: