Ekstraklasa przygotowuje się do wznowienia rozgrywek. Wstrzymanie ligi jednak mocno odbije się na rynku transferowym, uważa manager piłkarski Rafał Kędzior z agencji Fair Sport International. O tym jak może wyglądać rynek transferowy po zakończeniu sezonu, a także jak wyglądają negocjacje dotyczące obniżenia pensji graczy w czasie pandemii z Rafałem Kędziorem rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Wojciech Marczyk: Koronawirus wpływa na sposób pracy wielu osób. A jak w tym czasie zmieniła się praca agenta piłkarskiego? Bo podejrzewam, że normalnie teraz byłbyś gdzie w rozjazdach prowadząc rozmowy albo obserwując zawodników.

Rafał Kędzior: Wpłynął bardzo mocno. Rozmowy z klubami są, ale na inne tematy. Dużo zmieniło się też w systemie pracy, bo sezon ligowy byłby teraz w pełni. Każdy weekend byłby zaplanowany na obserwacje swoich zawodników, czy ewentualnie tych, z którymi chcielibyśmy współpracować. Byłby to bardzo gorący okres ze względu na liczbę meczów rozgrywanych i w tygodniu i weekendy, a także mnogość lig, które nas interesują. A tak jesteśmy uziemieni i czekamy na to, co się wydarzy i powrót lig. Pewnie gdy wrócą rozgrywki, zmieni się nasz system pracy, gdyż fizycznie będzie problem z uczestniczeniem w meczach. Na pewno będą rozmowy z zawodnikami, ale będzie to kontakt telefoniczny czy przez komunikatory. Samych meczów nam też brakuje i mocno zmienił się nasz system pracy.

Wspominałeś na początku, że rozmawiacie z klubami, ale zmieniły się tematy rozmów. Czego one teraz one dotyczą?

Pomagamy zawodnikom w tych kwestiach dotyczący obniżenia wynagrodzeń. Rozwiązujemy wszystkie problemy w sytuacji, która zaistniała. Trzeba to przełożyć na papier, aneksować umowy po prostu. Nie są to takie rozmowy jak przy podpisywaniu kontraktu z klubem przez zawodnika, ale my musimy w pewnym sensie pomóc naszym zawodników, których reprezentujemy, żeby wszystko odbyło się zgodnie z literą prawa. Chcemy, żeby w tej trudnej sytuacji był zadowolony klub i co dla nas oczywiście najważniejsze zawodnik. Wiadomo, że nikt nie lubi nie otrzymywać czegoś co przy pierwszym kontrakcie i podpisie mu się należało. Częściej spotykamy się jednak ze sporym zrozumieniem ze strony zawodników tej sytuacji, która zaistniała. Trzeba to porostu wszystko sformalizować. Na tym teraz głównie nasza praca polega, aby nie było żadnych nieporozumień między klubem a zawodnikiem.

Uczestniczysz w negocjacjach klubów z zawodnikami. One naprawdę są takie trudne?

Zdecydowanie tak. Trudno się dziwić. Jeżeli ktoś dostał konkretną ofertę, podpisał kontrakt, to oczekuje, że pracodawca w tym przypadku klub wywiąże się z tego. Nie są to łatwe rozmowy, nikt nie lubi jak mu się obcina wynagrodzenie. Każdy ma pewne zobowiązania. Wiedząc, że ma się większe środki, ich część można np. zainwestować. Teraz trzeba więc przekonać i zrozumieć, zawodnika i klub i spotkać się po środku. To są bardzo indywidualne sprawy. Inaczej patrzy zawodnik, który nie musi utrzymać rodziny, jest sam i dopiero co podpisał kontrakt i jeżeli mu się go minimalnie obniży, to też będzie na to zupełnie inaczej patrzał. Trudniej na pewno jest zawodnikom, którzy mają rodziny i zarabiali więcej przez dłuższy okres, wtedy rozmowy są trudniejsze. Większych problemów jednak nie ma, wbrew temu, co się pojawia w prasie. To są indywidualne przypadki, kiedy rozmowy są trudniejsze. W większości przypadków jest spore zrozumienie ze strony piłkarzy.

Jak może zmienić się sytuacja po pandemii? Jak ona wpłynie na wynagrodzenia piłkarzy i transfery?

Nie mamy wątpliwości, że wszystkie kwoty będą mniejsze niż do tej pory. Na pewno trudniej też będzie o transfery gotówkowe na rynku polskim. To jest jasne. Trudno nam przewidywać dokładnie, co się stanie, bo jeszcze nigdy nikt z taką sytuacją nie miał do czynienia. Możemy domyślać się, że kluby, które nie mają wpływów z dnia meczowego, a te mniejsze strącą pieniądze od sponsorów, będą mniej chętnie wydawać pieniądze na wynagrodzenia zawodników. To na pewno każda ze stron odczuje. Kluby już to odczuwają i zawodnicy też. Także agencje managerskie muszą się liczyć z tym, że wpływy będą mniejsze. Ciężko wyrokować co będzie, bo sami nie wiemy, co będzie za 2 tygodnie czy miesiąc i co będzie, jak liga wróci w tym kształcie, o którym się mówi. Ciężko bawić się więc w proroka, ale nie mamy wątpliwości wszyscy, którzy pracujemy wokół piłki, że te kwoty transferowe będą mniejsze. Zresztą zmienią się nawet na światowym rynku. Nawet na portalu transfermarkt, który trzeba traktować jako taką zabawę w wycenę zawodników, kwoty zmalały. Chociażby Cristiano Ronaldo obraził się i zablokował ten portal na swoim Twitterze, bo jego wycena po wybuchu pandemii znacząco spadła na tym portalu. To oczywiście pół żartem pół serio, ale ceny na pewno będą niższe i to na każdym rynku.

Pojawiają się teorie, że może rynek transferowy wyglądać podobnie jak w USA. Mniej będzie transferów gotówkowych, a więcej wymian między klubami.

To jest bardzo realny kierunek. Wszystko zależy od tego, jakimi budżetami będą dysponowały kluby. Pamiętajmy też jakim problemem są kontrakty, które upływają 30 czerwca - u nas w ekstraklasie jest ok. 100 takich zawodników - i co w przypadku kiedy rozgrywki będą dalej trwały. Tutaj na pewno będzie trzeba indywidualnie rozmawiać z tymi klubami, którym to też powinno być na rękę, bo zawodnik i tak ewentualnie nie będzie mógł występować w innej drużynie, dopóki nie zostanie otwarte okienko transferowe. Formalnie w Polsce miało ono trwać od 1 lipca do końca sierpnia, ale wiemy, że PZPN może na nowo zdefiniować okienko transferowe. Muszą być też zachowane pewne zasady np. okienko nie może trwać dłużej niż 12 tygodni. Jednak w momencie, gdy trwają rozgrywki, nie można zakontraktować zawodnika. Klubom też powinno zależeć na przedłużenie umów ponieważ rozgrywki będą trwały jeszcze w lipcu i na pewno chcieli by wtedy skorzystać ze swojego zawodnika.

Jak myślisz co może być największym problemem dla rynku po koronawirusie?

Dwie strony będą równie ważne. Zarówno forma zawodników, którzy trenują co prawda indywidualnie i będą powoli wracać do treningów z zespołem, ale ich dyspozycja to jest znak zapytania. Teraz byłyby szczyt sezonu i forma byłaby pewnie wyższa u wielu zawodników. Na pewno trzeba będzie na nowo przedefiniować mikrocykl treningowy, a także w tej dłuższej perspektywie przygotowanie zawodników do treningu w tych najgorętszych miesiącach. Ja nie lubię pogody stosować jako wymówki, ale to też może mieć wpływ. Tym bardziej, że w tym czasie przyjdzie grać o najważniejsze cele, czyli utrzymanie lub tytuł mistrzowski. Jeżeli chodzi o środki finansowe, to na pewno odbije się na piłce polskiej i światowej. Kluby będą dysponowały niższymi budżetami. Odbudowywanie tego pewnie potrwa długo. Są też pewne kwestie, na które kluby czy nawet związki nie mają wpływu. Chodzi o decyzje związane ze wznowieniem rozgrywek, bo na to zgodę musi wyrazić rząd. Wiadomo, że UEFA może rekomendować dokończenie sezonu, ale mamy sytuację Holandii, gdzie rząd zawiesił wszystkie rozgrywki do września. Ajax Amsterdam nie będzie mógł np. wystąpić w rozgrywkach europejskich pucharów i nie ma w tym żadnej winy klubu.

 

Opracowanie: