W Rotterdamie w Holandii w poniedziałek wieczorem na ulice znów wyszli ludzie, aby protestować przeciw godzinie policyjnej, wprowadzonej przez rząd kilka dni temu w ramach walki z pandemią koronawirusa. To trzeci dzień z rzędu, w którym Holendrzy buntują się przeciwko ograniczeniom.

Agencja informacyjna ANP poinformowała, że policja konna w Rotterdamie zatrzymała grupę około 50 młodych ludzi. Zdjęcia z miejscowości Geleen koło Maastricht przedstawiały młode osoby, uciekające przed policją na krótko przed godziną policyjną. W niektórych miejscach przeciwko manifestantom użyto armatek wodnych.

Trwa konfrontacja między policją a młodymi ludźmi, rzucającymi w funkcjonariuszy fajerwerkami - napisała policja w Geleen na Twitterze, natomiast burmistrz Rotterdamu Ahmed Aboutaleb upoważnił policję do zwiększenia liczby zatrzymań.

Wcześniej policja podała, że 250 osób zostało zatrzymanych w weekend podczas protestów, które rozpoczęły się w sobotę wieczorem i trwały do wczesnych godzin porannych w poniedziałek w Amsterdamie, Eindhoven i kilku innych miastach. Uczestnicy demonstracji rzucali w policę kamieniami i spalili tymczasowy punkt wykonywania testów na obecność koronawirusa. Nałożono ponad 5700 mandatów za złamanie godziny policyjnej, która trwa od 21:00 do 4:30.


To nie ma nic wspólnego z protestem, to nie jest walka o wolność, to jest przemoc kryminalna i tak będziemy ją traktować. Nie robimy tego dla przyjemności. Robimy to, bo walczymy z wirusem i to na razie wirus odbiera nam wolność - mówił pełniący obowiązki premiera Holandii Mark Rutte.

Godzina policyjna, wprowadzona w Holandii po raz pierwszy od zakończenia drugiej wojny światowej, obowiązuje od soboty. Wyjątki od nakazu pozostawania w domach w tym czasie dotyczą tylko sytuacji, w których pilnie potrzebna jest pomoc medyczna, oraz osób wykonujących prace nieodzowne społecznie; wolno będzie także wyprowadzać psy na smyczy. Złamanie zakazu jest karane mandatem wysokości 95 euro.