​Syryjskie siły rządowe opanowały nowe tereny we Wschodniej Gucie i kontynuują ataki na tę kontrolowaną przez rebeliantów enklawę. Ofensywa wojsk rządu prezydenta Syrii Baszara al-Assada trwa mimo międzynarodowych protestów.

Ugrupowanie rebeliantów Dżaisz al-Islam poinformowało, że ich bojownicy wycofali się z niektórych pozycji z powodu intensywnego bombardowania. Organizacja oskarżyła wojska Assada o stosowania taktyki "spalonej ziemi".

Jak podało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka, syryjskie wojsko przejęło kontrolę nad częścią terytoriów na wschodzie rebelianckiej enklawy. Po stronie wojsk rządowych walczą elitarne jednostki "Tygrysów" - poinformował Reuters.

Według tej agencji bez zdecydowanej presji Zachodu na reżim Asada rebelianci ze Wschodniej Guty "ostatecznie przegrają" walkę z lepiej uzbrojoną armią syryjską.

Obserwatorium twierdzi, że od 19 lutego w atakach powietrznych sił reżimu Asada zginęło ponad 600 osób, z czego sześć w sobotę. Syryjski rząd utrzymuje, że zwalcza terrorystów, którzy bombardują Damaszek.

Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka Zeid bin Ra'ad Zeid al-Hussein powiedział w piątek, że bombardowanie przez reżim syryjski Wschodniej Guty oraz ostrzał Damaszku przez rebeliantów to prawdopodobnie zbrodnie wojenne, a ich sprawcy muszą być pociągnięci do odpowiedzialności.

Wschodnia Guta to zamieszkana przez 400 tys. osób i kontrolowana przez rebeliantów enklawa, która od 2013 roku jest oblegana przez syryjskie siły rządowe. W 2017 roku została włączona do wyznaczonych przez Rosję, Turcję i Iran stref deeskalacji, jednak nie zapewniło to bezpieczeństwa cywilom.

Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła w ubiegłym tygodniu rezolucję, w której zażądała ustanowienia "bez zwłoki" 30-dniowego rozejmu w Syrii. Siły syryjskie i rosyjskie w czwartek wciąż wywierały jednak wojskową presję na enklawę.

(az)