"Jeśli Europa przyznaje się, że nie ma do czegoś prawa, jeśli raz przekraczamy granicę Europy, Unii Europejskiej, jeśli przyznajemy, że Rosja rządząc się zasadą "wolnoć Tomku w swoim domku", tak naprawdę spełnia jakieś wymogi prawne - no to to jest porażka Europy, która nie może walnąć pięścią w stół i powiedzieć: "panowie, minęło 73 lata, przestańcie wreszcie udawać, że nie macie tych archiwów, że są utajnione, że są spalone" - uważa Izabela Sariusz-Skąpska, prezes Federacji Rodzin Katyńskich.

Maciej Grzyb: Jak ocenia pani wyrok trybunału?

Izabela Sariusz-Skąpska: W pierwszym orzeczeniu była wygrana dwa do jednego, w tej chwili jest przegrana dwa do jednego. Wydaje mi się, że troszkę tutaj ta ocena jest pospieszna.

Czyli dalej jesteśmy od poznania prawdy?

Od poznania prawdy jesteśmy ciągle tyle samo, dlatego że osoby, od których to zależy, na pewno nie przejęłyby się tak bardzo wyrokiem w Strasburgu. My mamy ten luksus jako rodziny katyńskie, że możemy to mówić głośno. Politycy pewnie ten luksus mają słabszy. Ja cały czas czekam na jedno: na teczkę osobową Bolesława Skąpskiego. Na to, co się działo z nim między aresztowaniem a egzekucją. Proszę sobie to przemnożyć przez 22 tys. takich oczekiwań, bo tyle było ofiar. I proszę sobie to przemnożyć jeszcze przez to, że po tych ludziach przybyły przez ten czas dziesiątki, a może i setki tysięcy ich rodzin.

Orzeczenie trybunału nie przybliża pani do tego, żeby mieć wgląd w teczkę dziadka. To śledztwo nadal będzie tajne.

Śledztwo będzie tajne, ale głos Europy powiedział tak: Rosjanie są nierzetelni. Może nie tyle w prowadzeniu śledztwa, bo nie jesteśmy w stanie ocenić, czy rodziny były traktowane dobrze czy źle w trakcie tego śledztwa, natomiast na pewno Rosjanie są nierzetelni w dostarczaniu nam dokumentów. Innymi słowami: my, jako członkowie UE mówmy to samo. My potrzebujemy pełnej dokumentacji. Strasburg powiedział dokładnie to samo, czyli ten element został wygrany i myślę, że to przesłanie powinno zostać usłyszane na Kremlu.

Przyznała pani, że to orzeczenie to porażka.

Porażka zawsze jest, jeśli jest to orzeczenie cząstkowe. Jeśli Europa przyznaje się, że nie ma do czegoś prawa, jeśli raz przekraczamy granicę Europy, Unii Europejskiej, jeśli przyznajemy, że Rosja rządząc się zasadą "wolnoć Tomku w swoim domku", tak naprawdę spełnia jakieś wymogi prawne - no to to jest porażka Europy, która nie może walnąć pięścią w stół i powiedzieć: "panowie, minęło 73 lata, przestańcie wreszcie udawać, że nie macie tych archiwów, że są utajnione, że są spalone, bo to w zależności od sytuacji, różne są wersje wydarzeń. Dajcie to wreszcie i zakończcie tę sprawę, która historycznie rzecz biorąc dawno jest zakończona".  Tylko jakaś skrajna frakcja rosyjskich dyplomatów, polityków, historyków, oszołomów może mówić, że to Niemcy dokonali zbrodni katyńskiej. Rosja przyznawała się do tego tyle razy... i dokumentacja to są biblioteki książek. Chodzi o szczegóły, i to nie jest bagatela, o ponad 3,5 tys. nazwisk z tzw. "listy białoruskiej". To są konkretne losy, konkretne rodziny i ta sprawa musi zostać zamknięta.