Po kilkadziesiąt worków ze śniętymi rybami zebrali w niedzielę żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej przy brzegach Odry między Słubicami, a Kostrzynem nad Odrą - informuje reporter RMF FM. Ich działania na przygranicznym odcinku rzeki trwały od samego rana. W przystani w Górzycy strażacy rozstawili też specjalne zapory, na których osiadały niesione przez nurt martwe ryby. Pracujący w upale i fetorze, nie wykluczają, że będą jeszcze musieli wrócić nad Odrę.

Sytuację na terenach nad skażoną Odrą monitoruje dziennikarz RMF FM Mateusz Chłystun.

Jak informuje mjr Robert Urbanek z 12. Wielkopolskiej brygady WOT, ryby wyławiane są podbierakami. Strażacy oraz żołnierze ubrani są w wodery, mają rękawice.

Zebrane ryby składane są do foliowych worków i przenoszone na koronę wału przeciwpowodziowego, skąd zabiera je specjalny wóz z Lubuskiego Urzędu Wojewódzkiego i przewozi do punktu utylizacji.

Coraz więcej dużych osobników wypływa teraz na powierzchnię wody.

Prawda jest taka, że dużo tych ryb cały czas leży na pewno na dnie. Do tej pory (...) zebraliśmy większość dużych skupisk ryb, ale tak naprawdę uważam, że jeszcze tego czasu zanim te większe okazy wypłyną spod wody, na pewno trochę dni minie - mówi Robert Urbanek.

Jak powiedział, w niedzielę żołnierze wyciągnęli pięć ton śniętych ryb, w poprzednie dni około czterech ton.

Miejmy nadzieję, że to była jednorazowa fala, w wyniku której jest napływ tych śniętych ryb - mówi w rozmowie z RMF FM 

Z kolei bryg. Maciej Iwko, zastępca lubuskiego komendanta PSP w rozmowie z RMF FM podkreśla, że strażacy nie mają informacji z posprzątanych odcinków, by na nowo napływały tam śnięte ryby.

Żołnierze WOT przez najbliższe dni nadal będą pomagać w oczyszczaniu brzegu rzeki na odcinku od Słubic do Kostrzyna. W okolicach Krosna wsparcia udzielają wojska operacyjne 5. Kresowy Batalion Saperów z 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej.

"Jesteśmy przerażeni"

Śniętych ryb jest mniej, ale wcale nie oznacza to poprawy sytuacji - mówili naszemu reporterowi zaniepokojeni mieszkańcy województwa lubuskiego. Przy moście granicznym w Kostrzynie nad Odrą wciąż widać pojedyncze sztuki martwych ryb zatrzymujące się na przęsłach przeprawy i widocznych tam wypłyceniach.

Niedobrze to wygląda. Mniej tych ryb dopłynęło, być może już nie trują się te ryby - mówił jeden z mieszkańców.

Tak być nie powinno. Jesteśmy przerażeni tym, że takie rzeczy się dzieją. Gdzie indziej brakuje wody, wysycha wszystko, a u nas woda jest, to ją trują. To jest coś strasznego - mówiła mieszkanka.

Rtęć nie zabiła ryb

W sobotę minister klimatu i środowiska Anna Moskwa poinformowała, że uzyskane przez stronę polską wyniki badań z niemieckich laboratoriach nie potwierdzają pogłoski, że za wymieranie ryb w Odrze odpowiedzialna jest rtęć i dodała, że wskazują one na wysokie zasolenie wody w rzece.

Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział odnalezienie i ukaranie sprawców skażenia. Wyznaczono nagrodę w wysokości 1 mln zł za pomoc w ustaleniu sprawców.

Pod koniec lipca mieszkańcy nadodrzańskich terenów alarmowali, że znajdują sporo śniętych ryb. W kolejnych dniach znajdywano także martwe ptaki oraz bobry. Służby rozpoczęły badania wody, choć sytuację bagatelizowano - jeszcze w środę ówczesny szef Wód Polskich Przemysław Daca mówił o zaledwie "paru egzemplarzach" śniętych rybach. Ale już dzień później mówił o "tonach".

Zatrucie zaczęło niepokoić także Niemcy, które zaczęły badać Odrę na własną rękę. Najpierw media informowały, że wykryto wysokie stężenie rtęci. A w piątek minister środowiska Brandenburgii Axel Vogel powiedział, że wykazano "zwiększone stężenie soli w rzece".

Opracowanie: