Paweł Wąsek ma za sobą olimpijski debiut. Nasz skoczek narciarski był zdecydowanie najmłodszym zawodnikiem spośród tych, których oglądaliśmy na skoczni w Zhangjiakou. Jak ocenia swoje pierwsze igrzyska i czy jest gotowy na to, by w przyszłości wziąć na swoje barki odpowiedzialność za polskie skoki narciarskie? Na te pytanie odpowiedział 22-latek w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Patrykiem Serwańskim.

Patryk Serwański: Jak czułeś się na tych pierwszych igrzyskach? Było trochę stresu na początku, czy potrafiłeś podejść do tego na spokojnie? Wielu sportowców mówi, że te pierwsze igrzyska nie są proste.

Paweł Wąsek: Dużo stresu było jeszcze przed igrzyskami w związku z covidem. Dużo było wypełniania papierów, trzeba było się testować, wypełnić aplikacje. To chyba dla nas wszystkich było najbardziej męczące - te wszystkie procedury. Śmieszna sprawa - przed wyjazdem rozmawiałem z koleżanką i spytała mnie, czy czuję stres związany ze skakaniem na igrzyskach i dopiero wtedy uświadomiłem sobie, że przecież my tu przylatujemy po to, żeby skakać, a nie tylko żeby ogarnąć procedury. Więcej stresu było więc o zdrowie i o to, czy uda się tu wyjechać. Mniej myślałem o aspekcie sportowym. A same igrzyska to już nie było specjalnie stresu. W konkursie indywidualnym udało mi się odciąć głowę od tego. W konkursie drużynowym ten stres już odczuwałem, ale brakuje mi doświadczenia w tego typu zawodach. W drugiej serii poczułem na plecach ten ciężar, że to trochę większa impreza, że skaczę dla całej drużyny. Trochę tych myśli w głowie się pojawiło.

Kamil Stoch po konkursie drużynowym powiedział o tobie: "Paweł jest na dobrej drodze, żeby się rozwijać, żeby być jednym z najlepszych w tej dyscyplinie". Takie słowa muszą dawać dużo pozytywnej energii? W końcu w tej olimpijskiej grupie jesteś najmłodszy i zastanawiam się, czy powoli też czujesz, że ta powiedzmy odpowiedzialność za polskie skoki może spaść niebawem na twoje barki.

Presja jest duża, ale po to trenuję i staram się osiągać dobre wyniki, żeby być jak najlepszym zawodnikiem i z tym wiąże się ta odpowiedzialność czy w przyszłości przewodnictwo drużynie. W konkursie na dużej skoczni pokazałem się z dobrej strony. Mogę być zadowolony, ale też długo się tu męczyłem. Na skoczni normalnej skakałem źle i na pewno nie będę tego dobrze wspominał. A dobre słowa od takiej osoby jak Kamil podbudowują. To wielki sportowiec, legenda skoków. Fajnie, że w jakimś stopniu mnie pochwalił.

Całe igrzyska i to co było na nich dla ciebie dobre - to wszystko duży bodziec do dalszej pracy? Czy może więcej dałby ci na przykład sukces w zawodach Pucharu Świata? Da się to jakoś ułożyć na wadze i porównać?

Igrzyska są wyjątkowe, ale myślę, że sukcesy indywidualne dają najwięcej. Jeśli sam sobie udowadniasz, że jesteś w stanie walczyć z najlepszymi to buduje najbardziej.


Opracowanie: