W pewnym momencie Polska była gotowa zerwać szczyt - ustaliła nasza dziennikarka Katarzyna Szymańska-Borginon. Przypomnijmy - stawką zakończonego wczoraj szczytu UE na temat migracji było odejście UE od koncepcji przymusowego rozdziału uchodźców.

Podczas szczytu były dramatyczne momenty i zwroty akcji

Wydawało się, że kompromis jest blisko podczas spotkania z premierami Grupy Wyszehradzkiej, gdy prezydent Francji Emmanuel Macron przyznał, że przymusowa relokacja "jest martwa". Potem kompromis znowu się oddalił, gdy już na właściwym szczycie Macron zaczął jednak lansować kwestię relokacji, żeby pomóc Włochom, które blokują porozumienie, chcąc wymusić zapisy o wspólnej odpowiedzialności za ratowanie migrantów. 

Oliwy do ognia dolał szef Rady Europejskiej Donald Tusk, który przedstawił kolejną propozycję kompromisu, która wychodziła naprzeciw Włochom, ale była nie do przyjęcia dla Polski i Grupy Wyszehradzkiej, bo nie zaznaczono w niej, że relokacja ma być dobrowolna. W tekście tej propozycji, którą widziała dziennikarka RMF FM, w akapicie o tworzeniu na terytorium UE "kontrolowanych centrów" dla uchodźców jest mowa o przyjmowaniu (zasada solidarności) tych migrantów, którzy wymagają ochrony międzynarodowej. I nie ma ani słowa o "dobrowolności". Gdyby taki zapis został przyjęty, to byłoby to równoznaczne z wymuszeniem przyjmowania uchodźców, nawet bardziej drastycznym, niż to forsowane do tej pory w reformie azylowej, która "obowiązkowość" relokacji przewidywała tylko w "sytuacji kryzysowej". 

Polska na takie zapisy nie mogła się zgodzić. Nasza delegacja wysyłała więc sygnały, że gotowa jest zerwać szczyt. Dochodziło do napięć i "trudnych rozmów". Jak ostatecznie osiągnięto kompromis?

Godzina po godzinie - polska walka o "dobrowolność" relokacji:

Czwartek, początek szczytu UE. Na stole leży korzystny dla Polski list szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska do unijnych przywódców, w którym ani słowem nie wspomina o relokacji oraz projekt wniosków końcowych szczytu w którym relokację "odkłada na półkę".

14:45 - Spotkanie Grupy Wyszehradzkiej z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, który przyznaje, że reforma systemu azylowego, w takiej postaci jakiej była do tej pory, forsowana "jest martwa".

15:30 - początek szczytu. Premier Włoch Giuseppe Conte grozi zerwaniem szczytu, jeżeli nie będzie "relokacji" i "solidarności". Chce zapisu o wspólnej odpowiedzialności za ratowanie migrantów.

Po 20:00 - pojawia się propozycja Francji, Włoch, Belgii i Malty. Znowu jest to propozycja "relokacji", zabrakło także sformułowań o koniecznym konsensusie (dla Polski konsensus to gwarancja możliwości weta) w sprawie reformy systemu azylowego (jego częścią jest utworzenie stałego mechanizmu relokacji). Francuzi robią wszystko by wyciągnąć Włochy z izolacji.

Około 21:30 - Grupa Wyszehradzka spotyka się na poziomie ministrów ds. europejskich. Przygotowywane są kontrpoprawki.

Gabinet Donalda Tuska proponuje nowy tekst kompromisu, który jest nie do przyjęcia dla krajów Grupy Wyszehradzkiej.

Polska gotowa jest do zerwania szczytu; wysyła do delegacji unijnych krajów ostrzegawcze sygnały, sytuacja staje się coraz bardziej napięta.

Po 23:00 - premierzy Grupy Wyszehradzkiej zwierają szyki, potwierdzają swoje stanowisko. Przedkładają uzgodnione poprawki.

Po 01:00 w nocy - pojawia się nowy tekst szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Tekst w delegacjach Grupy Wyszehradzkiej zostaje uznany za "lepszy", gdyż próbuje włączyć tezy Grupy Wyszehradzkiej, ale nagle zaczyna być kontestowany jest przez kraje Beneluksu.

Rozpoczynają się rozmowy dwustronne. Wszyscy rozmawiają ze wszystkimi. Premier Morawiecki rozmawia bezpośrednio z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, kanclerzem Austrii Sebastianem Kurtzem, oraz kanclerz Niemiec Angelą Merkel. Szczególnie Merkel zainteresowana jest uzyskaniem porozumienia  ze względów wewnętrznych.

04:40 - uzgodniono kompromis.