Najniebezpieczniejszym rejonem Paryża jest "La Goutte d’Or", czyli po polsku "Kropla Złota" - imigrancka dzielnica niedaleko Montmartre. Brak higieny jest tam normą, przestępczość i bezrobocie biją rekordy, a francuskie prawo obowiązuje tylko teoretycznie.

Od smrodu i hałasu można zwariować - te kontrowersyjne słowa już prawie ćwierć wieku temu wypowiedział były prezydent Francji Jacques Chirac po wizycie w dzielnicy "Kropla Złota". Organizacje broniące imigrantów zarzuciły mu wtedy szerzenie rasizmu. Część samych mieszkańców przyznaje jednak, że Chirac miał rację - i niewiele się od tego czasu zmieniło.

Niektóre osoby wyrzucają śmieci na ulicę. Inne załatwiają się w miejscach publicznych. Powinno się je za to karać, bo rzygać się od tego chce! - mówi korespondentowi RMF FM Markowi Gładyszowi Annie - 26-letnia kobieta z rodziny kameruńskich imigrantów.

Na ulicach kwitnie handel kradzionym towarem, narkotykami i bronią. Policja to obserwuje, ale zazwyczaj - jeżeli nie ma aktów przemocy - nie reaguje, by nie wywołać zamieszek. Pod ścianami budynków przez cały dzień widać młodych ludzi, którzy sprzedają kradzione zegarki, podróbki luksusowych torebek, haszysz czy heroinę. Nigdy nie mają przy sobie dużej ilości kradzionych przedmiotów czy narkotyków, więc policja już nawet nie zatrzymuje sprzedawców, którzy i tak później najczęściej nie idą do więzienia. Funkcjonariusze próbują raczej namierzyć "hurtowników", ale przyznają, że jest ich za mało, by móc działać skutecznie. Posterunek policji w dzielnicy "Kropla Złota" jest na wszelki wypadek ogrodzony barierkami bezpieczeństwa, bo funkcjonariusze obawiają się napadów gangów, próbujących np. "odbić" aresztowanych kolegów.

Żeby nie wywołać zamieszek, funkcjonariusze nie zatrzymują również kobiet noszących nikaby i burki, choć teoretycznie francuskie prawo zakazuje noszenia zakrywających twarze islamskich strojów w miejscach publicznych. Jeszcze kilka lat temu tłumy modlących się muzułmanów blokowały ruch uliczny, bo wierni nie mieścili się w istniejących tam świątyniach. Dlatego też władze przekształciły w wielki meczet znajdujące się niedaleko byłe koszary strażaków. Niektórzy muzułmanie ciągle modlą się na ulicach, ale jest ich teraz już dużo mniej.

Dzielnica podzielona jest nieformalnie na dwie części. W jednej żyją głównie imigranci z krajów arabskich. Na murach pojawiają się tam często napisy wychwalające islamskich terrorystów. W drugiej części, w której mieszkają głównie imigranci z tzw. Czarnej Afryki, jest m.in. dużo prostytucji. Według policji, młode kobiety często są zmuszane do nierządu - uprawianego np. na klatkach schodowych - przez gangi przemytników ludzi i stręczycieli. Bandyci tłumaczą kobietom, że muszą w ten sposób zwrócić im pieniądze za to, że ułatwili im dotarcie do "Kropli Złota". Czasami grożą też prostytutkom, że w razie nieposłuszeństwa zemszczą się na ich krewnych, którzy zostali w Afryce.

Dzielnica nosi nazwę "Kropla Złota", bo kiedyś znajdowały się tam winnice, w których produkowano białe wino, które według specjalistów błyszczało w kieliszkach jak złoto. Dzisiaj nazwa stała się synonimem paryskiej strefy bezprawia, gdzie - szczególnie po zmroku - nie należy raczej spacerować. Mówią to zresztą również sami imigranci - przynajmniej ci, którzy marzą o życiu w normalnych warunkach, wysyłaniu swoich dzieci do szkół, na dziedzińcach których nie walają się używane strzykawki.


Marek Gładysz