Max Verstappen jest nie do zatrzymania. Jeżdżący dla Red Bulla Holender wygrał wyścig o Grand Prix Kanady, dziewiątą rundę mistrzostw świata Formuły 1, i umocnił się na czele klasyfikacji generalnej. Drugie miejsce zajął Fernando Alonso, a trzecie - Lewis Hamilton.

Team Red Bull odniósł w niedzielę setne zwycięstwo w historii startów w mistrzostwach świata F1. To piąty zespół, który osiągnął tę liczbę, po Ferrari, McLarenie, Mercedesie i Williamsie.

To po prostu niewiarygodne. Nigdy nie sądziłem, że zobaczę takie liczby - skomentował Verstappen.

Holender wygrał sobotnie kwalifikacje, ruszył w Montrealu z pierwszej pozycji i nie oddał jej nikomu ani na chwilę. Po tym, jak potwierdził dobrą dyspozycję - swoją i teamu - na starcie, nie było już emocji w walce o zwycięstwo. Nawet pojawienie się na torze samochodu bezpieczeństwa nie dało rywalom większych nadziei na dogonienie dwukrotnego mistrza świata.

Verstappen odniósł 41. zwycięstwo w karierze i zrównał się w klasyfikacji wszech czasów na piątym miejscu z Brazylijczykiem Ayrtonem Senną. Rekordzistą jest Hamilton, który ma 103 triumfy.

W tym sezonie Holender wygrał po raz szósty w ośmiu rundach (jedna - Grand Prix Emilii-Romanii w Imoli - została odwołana z powodu powodzi).

W dwóch pozostałych najlepszy był jego partner z Red Bulla Meksykanin Sergio Perez.

Bardziej zacięta była rywalizacja pomiędzy byłymi mistrzami świata - Alonso i Hamiltonem. Hiszpan gorzej wystartował i praktycznie od razu stracił pozycję na rzecz Brytyjczyka, ale w późniejszej fazie wyścigu skutecznie go zaatakował. W żadnym momencie nie osiągnął jednak komfortowej przewagi.

Nie miałem ani jednego okrążenia na odpoczynek, walka była cały czas zacięta - ocenił Alonso.

W klasyfikacji generalnej Verstappen prowadzi z dorobkiem 195 punktów. Drugi Perez, który w Montrealu zajął szóste miejsce, ma 126. Stratę do Meksykanina znacząco zmniejszył Alonso, który powiększył dorobek do 117 pkt.