Trudno dziś znaleźć kogoś, kto by sądził, że ułaskawienie Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika obniży temperaturę politycznego sporu. Wręcz przeciwnie - politycy trzymający opinię publiczną w napięciu od kilku tygodni zmierzają prawdopodobnie do gwałtownego wyładowania.

Zwolnienie skazanych na dwa dni przed jutrzejszym posiedzeniem Sejmu zapowiada wydarzenia burzliwe nawet w zestawieniu z i tak iskrzącą atmosferą prac parlamentu. Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik pojawią się prawdopodobnie w Sejmie i zechcą egzekwować swoje poselskie prawa. Politycy PiS nie przyjęli do wiadomości wygaszenia ich mandatów samym prawomocnym wyrokiem skazującym, a naturalną konsekwencją tego będzie żądanie dopuszczenia ich do obrad i głosowań.

Wizerunkowa katastrofa?

Prawo i Sprawiedliwość do wczoraj miało i wykorzystywało publicznie obraz swoich męczenników osadzonych w więzieniu. Od wczoraj ma zaś bohaterów wypuszczonych zgodnie z prawem na wolność. Obaj męczennicy mogą więc bez przeszkód działać i wykorzystywać status niewinnie prześladowanych - będą zapewne fetowani na posiedzeniu Sejmu, i nawet jeśli na salę obrad nie wejdą - politycy KO, PSL, Polski 2050 i Lewicy będą to musieli znieść.

Dla posłów wspierających rząd i respektujących postanowienia o ułaskawieniu skazanych trudne do przełknięcia jest już pewnie samo ich uwolnienie. Na tym się jednak nie skończy, bo obaj ułaskawieni nadal uważają się za posłów.

Wejdą, nie wejdą?

Wicemarszałek Czarzasty zapowiada użycie bliżej nieokreślonych metod uniemożliwienia zakłócania obrad.

Jakie środki, zobaczycie państwo, jak przyjdzie potrzeba, by je zastosować. Mamy przygotowane wszystkie warianty. Traktujemy to spokojnie. Jest to proces, który trzeba zakończyć. Panowie Wąsik i Kamiński nie są posłami, więc ich miejsce nie jest na sali sejmowej - mówi.

Większość zakładnikiem mniejszości?

Słowa wicemarszałka nie brzmią jednak raczej jak plan, a bardziej jak skrzyżowanie deklaracji z zaklinaniem rzeczywistości. Na przykład przy próbie blokowania mównicy przez liczącą 190 osób grupę posłów wspierających żądania skazańców w grę wchodzi najwyżej ogłoszenie przerwy w obradach. Gdyby zaś miało się to przeciągać - przeniesienie obrad np. do Sali Kolumnowej. Jakie skojarzenia to wywołuje - nikomu nie trzeba wyjaśniać, stąd to wyjście jest raczej wykluczone.

Podobnie wykluczone jest użycie do odblokowania mównicy Straży Marszałkowskiej. Oznaczałoby to nie tylko konieczność użycia siły fizycznej, ale stałoby się też niebywałym skandalem, który relacjonowałby i pokazywał cały świat. Tak oto ton wydarzeniom w Sejmie może nadać opozycja, z którą koalicja nie będzie miała jak sobie poradzić.

Mandaty wygaszone czy nie?

Tocząca się w tle prawnicza batalia o to, czy Kamiński i Wąsik nadal są posłami, jest rozstrzygnięta przez obie strony, i są to rozstrzygnięcia nie tylko sprzeczne ale i powikłane. Nie wchodząc jednak w szczegóły należy pamiętać, że w sprawie Mariusza Kamińskiego dzięki rozstrzygnięciu wydanemu przez Izbę Pracy Sądu Najwyższego procedura jest już na etapie wskazywania jego następcy w Sejmie. Wygaszenie mandatu Macieja Wąsika ma jednak status mniej jednoznaczny. W korespondencji z prezesem Izby Pracy SN, do której marszałek Sejmu skierował odwołanie Wąsika, Szymon Hołownia przeczytał pozbawiające złudzeń zdanie "w Izbie Pracy sprawa z odwołania Pana Macieja Wąsika nie będzie już rozpoznawana". Na stole zostaje więc tylko korzystne dla Wąsika orzeczenie Izby Kontroli. A ta wygaszenia mandatu Wąsika nie uznała.

Konfrontacja jest nieunikniona

Niezależnie od skali i gwałtowności starcia nagromadzone w ostatnich dniach napięcie musi być rozładowane. Nie mogąc zwyciężyć w głosowaniu sejmowa mniejszość sięgnie pewnie po inne środki, dające jej widoczną przewagę na innych polach. Z jakich skorzysta? Dziś po południu spróbuje przewidzieć Prezydium Sejmu, by znaleźć sposoby ich zneutralizowania. Jakie to będą środki, i czy działania marszałka i wicemarszałków pozwolą je okiełznać - dowiemy się jutro.

Opracowanie: