Tomasz Adamek został zatrzymany po tym, jak jadąc pod wpływem alkoholu uderzył w zaparkowany samochód - usłyszał nasz korespondent Paweł Żuchowski od policji z amerykańskiego Lake Placid. Polakowi grozi więzienie. Luksusowe auto, którym jechał, jest kompletnie zniszczone.

Do wypadku doszło w miejscowości Lake Placid w północno-wschodniej części Stanów Zjednoczonych. Adamek zjechał z drogi i uderzył w zaparkowane auto, w którym na szczęście nikogo nie było. Polak jechał jednak z taką prędkością, że uderzone przez niego auto uszkodziło jeszcze jeden zaparkowany obok samochód.

Na miejsce wypadku przyjechała policja, straż pożarna oraz pogotowie. Polski bokser najpierw trafił do szpitala. Nie stwierdzono u niego poważniejszych obrażeń. Samochód luksusowej marki Infiniti, którym jechał, jest bardzo poważnie zniszczony. W podobnym stanie jest jeszcze jedno z uszkodzonych aut.

Po wyjściu ze szpitala Adamek został przewieziony do aresztu, gdzie go przesłuchano. Bokser odmówił poddania się badaniu alkomatem. Policja nie ma jednak wątpliwości, że był pijany. Jeśli ktoś zostaje aresztowany w stanie Nowy Jork za jazdę pod wpływem alkoholu, to znaczy, że mamy wystarczające dowody na to, żeby stwierdzić, że był pijany - mówi w rozmowie z korespondentem RMF FM Pawłem Żuchowskim sierżant Charles Dobson. Jak dodaje, jazda pod wpływem alkoholu jest traktowana w stanie Nowy Jork jako wykroczenie i jest zagrożona karą do roku więzienia, karą pieniężną, a także czasową utratą prawa jazdy.

Tomasz Adamek wyszedł na wolność po wpłaceniu 1000 dolarów kaucji. Polski bokser często bywał w Lake Placid, gdzie jeździł na nartach. Nasz dziennikarz próbował się z nim skontaktować, "Góral" nie odbiera jednak telefonów.