Białoruskie państwowe media publikują zaskakujące oświadczenie byłej kandydatki w wyborach prezydenckich Swiatłany Cichanouskiej. Apeluje ona do swych wyborców, by nie wychodzili na ulice miast i nie przeciwstawiali się milicji. "Jest oczywiste w jakich okolicznościach ono zostało nagrane. Kiedy ona złożyła skargę do Centralnej Komisji Wyborczej, na osobności rozmawiali z nią funkcjonariusze służb specjalnych. W wyniku tej rozmowy ona podjęła decyzję o wyjeździe – została wywieziona z Białorusi przez białoruskie służby specjalne i mogła przekroczyć granicę z Litwą" - mówi w rozmowie z RMF FM niezależny dziennikarz Andrzej Poczobut.

Cichanouska siedzi na skórzanej kanapie na tle zasłoniętego okna. Kamera obejmuje jej głowę i cześć ramion. Widać jednak i słychać, że czyta z kartki. Oświadczenie trwa niespełna 40 sekund, kobieta wygląda na bardzo zrezygnowaną.

Wygląda na to, że nagranie powstało wczoraj, gdy zniknęła na kilka godzin. Jak powiedział reporterowi RMF FM Krzysztofowi Zasadzie niezależny dziennikarz Andrzej Poczobut, przez trzy godziny rozmawiali z nią funkcjonariusze specsłużb. Twierdzi, że użyli wobec kobiety szantażu.

Znalazła się w bardzo trudnej sytuacji, współczuję jej, nie osądzam jej za to, co zrobiła. Było oczywiste, że została poddana bardzo mocnej presji, która dla niej okazała się zbyt mocna, żeby wytrzymała - uważa Poczobut.

Według dziennikarza, ten apel nie powstrzyma jednak dalszych protestów, a może jedynie je wzmóc, bo dla ludzi jest jasne, że Łukaszenka chce zniszczyć kobietę, która mu się przeciwstawiła.

Trudno mieć pretensje do Swiatłany Cichanouskiej, która i tak robiła dużo dla Białorusi. W tych warunkach kobieta, która nigdy polityką się nie zajmowała i tok wydarzeń postawił ją na pierwszym miejscu, przez co cała presja reżimu Łukaszenki została skierowana na nią i jej rodzinę - tłumaczy dziennikarz.

Jak przekonuje, jego zdaniem skutki polityczne tego oświadczenia będą dużo mniejsze, niż spodziewają się białoruskie służby, które do tego oświadczenia zmusiły Ciechanouską. Na protesty nie chodzą ludzie tylko z powodu Ciechanowskiej, te protesty odbywają się już od kilku lat - zauważa Poczobut.

Cichanouska wyjechała na Litwę

Rano minister spraw zagranicznych Litwy przekazał, że Swiatłana Cichanouska - główna rywalka Alaksandra Łukaszenki w wyborach prezydenckich na Białorusi - jest bezpieczna. "Swiatłana Cichanouska jest bezpieczna. Jest na Litwie" - taki wpis zamieścił o poranku na swoim koncie na Twitterze szef litewskiego MSZ Linas Linkevicius. Według agencji Reutera dołączyła tam do swoich dzieci.

Sama podjęłam decyzję o wyjeździe - stwierdziła Cichanouska na nagraniu opublikowanym później na YouTube. Myślałam, że ta kampania dała mi tyle sił, że wytrzymam wszystko (...) Podjęłam bardzo trudną decyzję. Podjęłam ją całkowicie samodzielnie, ani przyjaciele, bliscy, sztab, ani (mąż - PAP) Siarhiej w żaden sposób nie mogli na nią wpłynąć - powiedziała Cichanouska.

Wiem, że wielu mnie zrozumie, wielu potępi, wielu znienawidzi, ale nie daj Boże, żeby ktoś stanął przed takim wyborem, przed jakim stanęłam - dodaje. Uważajcie na siebie, ani jedno życie nie jest warte tego, co teraz się dzieje - kontynuuje kandydatka.

Dzieci są najważniejsze w naszym życiu - kończy wypowiedź Cichanouska.

Nagranie zatytułowano "Wyjechałam do dzieci" i zostało opublikowane na kanale Strana dla Żyzni.

Szef litewskiej dyplomacji: Istniało zagrożenie

Urząd prezydenta Litwy utrzymuje stały kontakt z przebywającą na Litwie Cichanouską - poinformował Antanas Bubnelis, rzecznik prezydenta Gitanasa Nausedy. Obecnie odpoczywa - powiedział Bubnelis.

Swiatłana Cichanouska jest bezpieczna na Litwie, ale zagrożenie istniało - oświadczył szef litewskiej dyplomacji Linas Linkeviczius. Minister poinformował też, że "noc była napięta". Istniało zagrożenie. Przez kilka godzin próbowałem bezskutecznie się z nią skontaktować. Zaczęły się poszukiwania. (...) Wiele osób w to się włączyło - powiedział Linkeviczius.

Media informują, że po przebyciu na Litwę ze względu na zagrożenie koronawirusem, Cichanouską obowiązuje 14-dniowa samoizolacja. Nieoficjalne źródła sugerują, że jest obecnie pod ochroną litewskich służb specjalnych.

Litewskie media podają, że wybór Litwy na miejsce pobytu Cichanouskiej jest logiczny. Przypominają, że w Wilnie od lat koncentruje się życie białoruskiej opozycji. Litewska stolica znajduje się 183 km od Mińska.

Czy ktoś groził Cichanouskiej?

Cytat

To była osobista decyzja Swiatłany Cichanouskiej. Dobrze, że u niej wszystko w porządku, cieszę się, że się odnalazła -
mówi RMF FM jej rzeczniczka Anna Krasulina.

Jeszcze przed opublikowaniem oświadczenia Cichanouskiej w internecie, dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada pytał jej rzeczniczkę, dlaczego główna rywalka Łukaszenki wyjechała na Litwę. Krasulina nie chciała odpowiedzieć wprost. Poinformowała jedynie, że wczoraj Cichanouska ze swym prawnikiem poszła do Centralnej Komisji Wyborczej złożyć skargę w sprawie głosowania. Tam - jak dodała rzeczniczka - przez trzy godziny rozmawiała z jakimiś ludźmi, potem na krótko skontaktowała się ze swymi współpracownikami. Krasulina uchyliła się od odpowiedzi, czy ktoś groził jej szefowej. 

Ona podjęła decyzję w wyniku tych rozmów. O czym rozmawiała z tymi ludźmi - nie chcę wróżyć. Wiem, jednak do jakich obrzydliwych rzeczy jest zdolna nasza władza - mówiła dziennikarzowi RMF FM Krasulina. 

Dodała, że Cichanouska musiała mieć bardzo poważne podstawy, by podjąć tak radykalną decyzję o wyjeździe z kraju.

Ona już wypełniła swoją misję, zrobiła więcej, niż była w stanie - tak o Cichanouskiej mówiła Krasulina. Krzysztof Zasada pytał ją, co teraz będzie się działo z ludźmi, którzy oddali głos na opozycyjną kandydatkę. Będą kontynuować walkę o swoje prawa - mówiła Krasulina. Jak tłumaczy, kampania jej szefowej była bardzo zdecentralizowana. Uczestniczyło w niej wiele organizacji społecznych, wyłonili się nowi liderzy. Teraz oni mają przejąć odpowiedzialność za potężną rzeszę ludzi, która poparła Cichanouską.

Ich będzie trudno zmusić, by znów zamilkli. Poczuli możliwość walki, uwierzyli, że da się zwyciężyć, że jest nas większość. Myślę, że teraz będą strajki i pokojowe demonstracje, a rządzący nie mają możliwości, by zachować władzę w tej sytuacji - uważa Krasulina. Według niej zrozumieją, że bez poparcia większości ich władza się kończy.

"Nie miała wyboru"

Z kolei inna członkini sztabu Cichanouskiej, Wolha Kawalkowa, w rozmowie z agencją Reutera stwierdziła, że 37-latka została wywieziona z Białorusi przez białoruskie władze, nie miała wyboru. Wyjazd pozwolił na uwolnienie szefowej jej sztabu Maryi Maroz - pisze porta Tut.by.

Została wywieziona z kraju przez władze. Nie miała wyboru. Pięć minut przed wizytą omawialiśmy nasze plany na przyszłość i z pewnością nie miała zamiaru opuszczać kraju - powiedziała Kawalkowa w rozmowie z agencją Reutera.

Ważne, że jest wolna i żyje. Wyjechały razem z Maryją Maroz. Jednak zakładnikami jest część zespołu Swiatłany - przekazała Kawalkowa, cytowana na kanale niezależnego portalu Tut.by w serwisie Telegram.

Białoruski komitet graniczny potwierdził na swoim kanale w komunikatorze Telegram, że Cichanouska opuściła Białoruś. Przekroczyła granicę z Litwą 11 sierpnia o godzinie 03:30 przez przejście graniczne Kotłówka - poinformowano.

Komitet graniczny zaprzeczył, jakoby Cichanouska była przymusowo wywieziona na Litwę - pisze Reuters.

Los Cichanouskiej pozostawał nieznany przez kilka godzin

Wczoraj wieczorem sztab Swiatłany Cichanouskiej informował, że nie wie, gdzie znajduje się kandydatka w niedzielnych wyborach prezydenckich.

Swiatłana Cichanouska przebywała 3 godziny w CKW (Centralnej Komosji Wyborczej) z prawnikiem Maksimem Znakiem, a następnie powiedziała, że "podjęła decyzję" i udała się w niewiadomym kierunku - przekazała Radiu Swaboda Hanna Krasulina, rzeczniczka sztabu. Przyznała, że współpracownicy kandydatki w wyborach prezydenckich nie wiedzą, gdzie przebywa.

Do CKW Cichanouska udała się, by zaskarżyć wyniki wyborów. Według zaktualizowanych wstępnych wyników podanych przez CKW, urzędujący prezydent Alaksandr Łukaszenka uzyskał w niedzielnych wyborach 80,08 proc. głosów, a na drugim miejscu uplasowała się Cichanouska z 10,09 proc. Żaden z pozostałych kandydatów nie uzyskał 2 proc. głosów.

Białoruskie KGB twierdzi, że udaremniło zamach na Cichanouską

Wczoraj przewodniczący białoruskiego Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB) Waler Wakulczyk oświadczył, że służby te zapobiegły zamachowi na Cichanouską.

Wakulczyk powiedział, że ze sztabu Cichanouskiej służby otrzymały informację o obawach o życie kandydatki. Wcześniej wydział MSW ds. walki z ekstremizmem również przechwycił informację, iż potrzebna jest "ofiara sakralna". Człowiek, który ją wysłał, został już zidentyfikowany i zostanie w najbliższym czasie zatrzymany - powiedział szef KGB.

Zapewnił, że na polecenie Łukaszenki wysłano 120 osób, by ochraniały sztab Cichanouskiej.

Wcześniej w poniedziałek Łukaszenka wspomniał, iż sztab kandydatki musiał zostać objęty ochroną, bowiem - jak oświadczył - "gdyby jednej z nich lub jeszcze komuś, nie daj Bóg, odcięto głowę, to musielibyśmy to z siebie zmywać latami".

Z kolei sztab Cichanouskiej zapewnił, że nie zwracał się o ochronę.